Jednak odgłosy dobiegające z zatłoczonej ulicy i pokoi obok skutecznie uniemożliwyły Szczęsnemu dalszą regenerację. Bramkarz wstał trzymając się za głowę i jęcząc niemiłosiernie udał się do łazienki. Po orzeźwiającym prysznicu poczuł się trochę lepiej. Wyjął z torby rzecz niezbędną, z którą nigdy się nie rozstawał- tabletki na kaca. Łyknął je i był już gotowy do wyjścia.
Zapukał do pokoju naprzeciwko. Nikt nie odpowiadał. Pukał i pukał, aż w końcu zdenerwowany wykręcił numer do przyjaciela. Ku jego zdziwieniu nie odebrał. A zawsze odbierał! Gdzie on do cholery jest!?
Zszedł do recepcji i spytał o Roberta. Dowiedział się, że Lewandowski wyszedł około siódmej rano i wsiadł do hotelowej taksówki. Bramkarz westchnął i zamówił taksówkę, domyślając się już, gdzie podziewa się jego przyjaciel...
***
Robert już o siódmej rano pojawił się w szpitalu. W sumie, trochę bez sensu, bo potem stwierdził, że nie chce jej budzić. Więc siedział tak i siedział już od trzech godzin, patrząc na spokojną twarz dziewczyny.-Lewy pogrzało cię? Kartkę mi chociaż mogłeś zostawić!- warknął Wojtek, który wszedł właśnie do sali.
-Wybacz- szepnął.- Martwiłeś się o mnie?- spytał piłkarz próbując się nie roześmiać.
-Zabawny jesteś... Po co ty tu tak wcześnie siedzisz?
-Bo chcę, żebym był pierwszą osobą, którą zobaczy, jak się obudzi- odparł Lewandowski.
-Sprytnie- zauważył Szczęsny.- Ty się na serio w niej zakochałeś, nie?- zapytał blondyn, ale już z poważniejszą miną.
Robert pokiwał głową i spojrzał w stronę Natalii, która już nie spała, tylko patrzyła z uśmiechem na chłopaków.
-My się jeszcze nie mieliśmy okazji poznać- bramkarz wyciągnął rękę do dziewczyny.- Wojtek Szczęsny jestem- powiedział.
-Natalia Przybylska- odparła dalej się uśmiechając, co chwila spoglądając na Lewego.
-To ja was dzieci zostawię- oznajmił bramkarz i wyszedł, posyłając jeszcze Robertowi porozumiewawcze spojrzenie.
Lewandowski usiadł na łóżku Natalii, cały czas nie spuszczając z niej wzroku. Chwilę siedzieli w ciszy, bo żadne z nich nie wiedziało od czego zacząć.
-To prawda, co mu powiedziałeś?- spytała blondynka patrząc uważnie w oczy chłopaka.
-Prawda- odpowiedział cicho.- Kocham cię. Chciałem ci to powiedzieć już dawno, ale... Nie było okazji, wiesz, kiedy zwaliło się na nas tyle problemów... Ale teraz już wszystko będzie dobrze- pocałował ją w policzek.
-Robert, pamiętasz, kiedy chciałam ci coś powiedzieć, zanim wyjechałeś, a ty powiedziałeś, że mam ci tego nie mówić? Że powiem ci jak wyzdrowieję?- spytała, a Lewy pokiwał głową.- Robert, ja też cię kocham- powiedziała dziewczyna. Przez chwilę siedzieli w milczeniu nie dowierzając w to, co właśnie się dzieje. Czyli te wszystkie wątpliwości, które mieli przez tyle miesięcy własnie się rozwiały? Już jest wszystko jasne?
-Czyli... Teraz będziemy razem?- spytał niepewnie Lewandowski.
-Na zawsze- dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i promiennie, zarażając tym Roberta.
-Nie wierzę w to- stwierdził Lewy kręcąc głową.- Nie wierzę, że w końcu po tym wszystkim możemy być szczęśliwi- uśmiechnął się szerzej i zamknął jej usta w namiętnym pocałunku.
***
[Natalia]Byłam z Robertem już od ponad tygodnia. To wszystko uczyniło mnie najszczęśliwszą osobą na ziemi. To niesamowite. Mam cudownego, kochającego chłopaka, niedługo wyzdrowieję i do tego drużyna Lewego jest w finale. Mój ukochany przyjeżdżał do mnie co weekend. Prawdopodobnie obrywał za to, bo zawsze kiedy miał wracać, mówił coś, że Klopp go zabije. A kiedy mówiłam, żeby lepiej skupił się na finale, odpowiadał, że są rzeczy ważne i ważniejsze. Tak, to mi się podobało. Kiedy mówił mi, że jestem najważniejsza i kocha mnie najbardziej na świecie. I chociaż dalej nie dowierzałam, że spotkało mnie takie szczęście, nie wyobrażałabym sobie życia bez niego.
Właśnie kończyłam rozmowę z Lewandowskim na skype, kiedy przerwał nam lekarz, wchodząc do mojej sali. Posłałam Robertowi całusa w powietrzu i się rozłączyłam. Naprawdę nie mogę się doczekać, aż wrócę do Dortmundu.
-Mam dobre wieści- zaczął uśmiechnięty od ucha do ucha doktor Kirchner.- Wszystko już prawie wróciło do normy i będziemy mogli cię wypuścić już pod koniec maja- oznajmił.
-Czyli... Wyzdrowiałam?- spytałam z niedowierzaniem.
-Podziękuj Robertowi. Wiesz, jak bardzo dobry stan psychiczny pomaga się wyleczyć?
-Jak wrócę do mu podziękuję- uśmiechnęłam się.- Chwila... Będę mogła wyjść ze szpitala do 25.?
-Obawiam się, że to może być troszkę za wcześnie...
-Ale bardzo mi na tym zależy. Proooszę- zrobiłam słodką minkę. Kirchner uśmiechnął się z politowaniem i odpowiedział:
-Zobaczę, co da się zrobić- i wyszedł.
Nie mogłam ze szczęścia. Teraz trzeba tylko załatwić bilety... Przez chwilę zastanawiałam się, czy mam jakichś wpływowych znajomych, którzy nie widują się za często z Lewym, więc nic mu o tym nie powiedzą.
-Halo? Wojtuś? Tu Natalia- wybrałam numer do Szczęsnego w nadziei, że mi pomoże.
-Jaka Natalia...?- spytał zaspanym głosem. Serio Wojtek, śpisz nawet w ciągu dnia?
-Od Lewego Natalia- odpowiedziałam omal nie wybuchając śmiechem.
-Aaaaa... Ta Natalia! Co tam?- spytał, jakby nigdy nic.
-Wszystko dobrze, dzięki... Mam do ciebie nietypową prośbę!- zaczęłam.
-Już się boję- zaśmiał się.
-Załatwisz mi bilety na finał?- spytałam. Przez chwilę w słuchawce nikt nie odpowiadał, aż myślałam, że się rozłączył.
-Nie no... Spoko, to nie powinien być żaden problem... Chcesz zrobić Lewemu niespodziankę?- domyślił się.
-Aha! I mógłbyś mu o tym nie mówić?
-Pewnie.
-Boże, Wojtek, kocham cię! Dzięki, strasznie ci dziękuję!
-Nie ma sprawy...
Śmiejąc się i przyciskając telefon do piersi rzuciłam się na poduszkę. Nie mogłam się już doczekać
_____________________________________
Hejka misiaczki :* Stwierdziłam, że dodam już teraz, bo.... Bo bez sensu czekać (moje ogarnięcie jest takie ogarnięte, ale nie moja wina.. Ogólnie wczoraj dowiedziałam się, że mam porażenie nerwu twarzowego XD BEKA ŻYCIA :D
Niepokoi mnie trochę liczba komentarzy... Niedługo będzie ich zero, serio, właśnie do tego to zmierza... ;_;
Więc tak, jeśli pod tym nie będzie 5 komentarzy, rozdział 30-ty będzie epilogiem :3 A planuje jeszcze duuużo rzeczy :) Ale jak wolicie :) Żeby nie było, że ja Was szantażuje, ja Wam daje prawo wyboru >D
Dobra kochani, nie wiem jakim cudem gorączka mi skoczyła i nie wiem za bardzo co się dzieje, więc wybaczcie za ten dziwny, chaotyczny komentarz, ale potraktujcie moją prośbę na serio. :)
Kocham Was, buziaki, ściskam i pozdrawiam :*
Dziękujęęę BAAARDZO komentującym, bo to jest naprawdę fajne, widzieć, że ktoś to czyta i ma na ten temat coś więcej do powiedzenia :3
Aaaaaa, bym zapomniała, jeszcze dwie rzeczy :D
GRAATULACJE dla Crisa, za złotą piłkę <3 Zasługiwałeś na nią <3
Iiii! Jeszcze druga sprawa XD Nowy rozdział pojawi się w sobotę 1. lutego ;)
Pappaa;***