Zobaczył ją z daleka i wyrwał się fankom.
-Natalia, dobrze, że jesteś. Spadamy stąd- powiedział jednym tchem i wziął zdziwioną dziewczynę za rękę. Niemal wybiegli z budynku i dopiero w samochodzie Szczęsnego Przybylska mogła się dowiedzieć, o co chodzi.
- Wiesz... Miejsca publiczne i ja, to raczej nie jest za dobry pomysł. Zwłaszcza miejsca publiczne pełne turystów- wyjaśnił . Dziewczyna uśmiechnęła się, na znak, że rozumie.
-Nic się nie stało. A tak w ogóle, to cześć- blondynka przytuliła się do bramkarza na powitanie.- Słuchaj, bardzo ci dziękuję, że udało ci się to załatwić! Jesteś bogiem!
-Jestem zwycięzcą- odpowiedział i zaśmiał się.- To teraz pojedziemy do mnie i ogarniemy się przed meczem, okej?- spytał o zdanie Natalię.
Przybylska potaknęła głową.
Przemierzali ulice Londynu. Natalia jeszcze nigdy nie była w tym mieście, a zawsze chciała je zwiedzić. Pogoda była typowo angielska, z nieba leciała mżawka i było dość chłodno. Dziewczyna podziwiała piękno stolicy Anglii i nawet nie spostrzegła się, kiedy razem z Wojtkiem dojechali do jego domu.
Szczerze? Po Szczęsnym spodziewała się wielkiej, luksusowej rezydencji, przepełnionej przepychem i drogimi rupieciami, a tu proszę. Zaparkowali przed niewielkim domkiem, jednorodzinnym, właściwie niczym nieróżniącym się od innych, tylko że jego ściany były w większości ze szkła.
Bramkarz otworzył drzwi od mieszkania i wpuścił ją do środka.
-Rozgość się- wskazał jej salon. Przybylska nigdy nie lubiła takich sytuacji. Gospodarz zostawiał ją samą sobie, mówiąc: Rozgość się. Zawsze wtedy nie wiedziała co robić i siedziała jak głupia na kanapie gapiąc się w ścianę i błagając Wojtka, żeby już się zjawił.
Po kilku minutach wszedł do pokoju z wysoką brunetką.
-Natalia, to jest Sandra, moja narzeczona- przedstawił je sobie. Cały czas bardzo się cieszył i nie mógł uwierzyć, że dziewczyna zgodziła się zostać jego żoną.
-Mam nadzieję, że Robert ci za dużo o mnie nie naopowiadał- westchnęła Sandra, podając dziewczynie rękę. Wydawała się miła.
-A czemu miałby mi naopowiadać?- zdziwiła się Przybylska.
-A... Nie przepadamy za sobą, krótko mówiąc. Ale nie rozmawiajmy o tym. Kawy, herbaty?
***
Chłopaki z Dortmundu siedzieli w szatni. Bardzo się stresowali. Chyba jeszcze nigdy nie bali się meczu aż tak strasznie. Było bardzo cicho. Prawie nikt się nie odzywał. Robert siedział pomiędzy Nurim i Kubą i patrzył się w swoje korki. Sahin próbował go trochę zagadać, ale Polak odpowiadał bardzo lakonicznie. Tak, to właśnie Lewandowski stresował się najbardziej. Nie wiedział czemu, ale czuł, że to na nim spoczywa największa presja. Kibice oczekiwali do niego cudu, taki jaki wydarzył się ponad miesiąc temu w Dortmundzie.
Nuri klepnął Lewego w ramię i wskazał na trenera, który prosił o uwagę wszystkich piłkarzy.
-Długo zastanawiałem się co wam powiedzieć, chłopaki...- zaczął Jurgen Klopp. Nigdy nie widzieli go tak zestresowanego. Serio, Kloppo, nie pomagasz. Masz być pewny siebie jak zawsze, nakrzyczeć na nas i zmotywować!- I szczerze powiedziawszy, nic nie przychodziło mi do głowy. Nie muszę was chyba motywować, prawda? Wygranie pucharu samo w sobie jest motywacją. Ale szczerze? Nieważny jest wynik, zaszliście już i tak o wiele dalej, niż ktokolwiek się spodziewał. Kibice są na pewno z was dumni. Ja też jestem. Chodzi tylko o to, żebyście się starali i walczyli do końca. Wtedy nikt nie będzie miał wam za złe wyniku... Ale oczywiście lepiej, żebyście to wygrali! A i pamiętajcie, żeby nie nakładać na siebie presji. Nikt od was niczego nie wymaga, Bayern musi, wy możecie. Także tego... Powodzenia?- zakończył trener i podszedł do każdego z piłkarzy, żeby ich przytulić.
Po wyjściu Kloppa, do szatni wszedł Gotze. Nie będzie grał, z wiadomych powodów. Transfer do Bayernu, który ogłosił w dzień pierwszego meczu z Realem. Z jego twarzy można było wyczytać, że jest strasznie smutny. Między nim a resztą zawodników, nie układało się teraz za dobrze. Nawet z Lewandowskim się pokłócił. Między innymi dlatego Robert przeprowadził się, najpierw do Sahinów, a po dwóch tygodniach znalazł własne mieszkanie. Co prawda, z Mario się już pogodził. Ale...
-Co ty tu robisz?- warknął Kevin, który chyba najbardziej nienawidził teraz młodego Niemca.
-Przyszedłem życzyć wam powodzenia... Pomimo wszystko, chcę, żebyście dzisiaj wygrali- uśmiechnął się lekko, patrząc w buty.
-No patrzcie go! Jeszcze nawet nie gra w Bayernie, ale już mówi o nas w trzeciej osobie!- oburzył się znowu Grosskreutz.
-Spokojnie, Kevs... Przecież on dzisiaj nie gra, więc raczej logiczne, że życzy NAM powodzenia...- próbował go uspokoić Lewy.
-Kibice też nie grają, ale identyfikują się z nami bardziej niż ten zdrajca.
-Boże, Kevin uspokój się! Jeszcze teraz nam potrzebne, żebyście się pobili!- krzyknął Roman.
-Widzę, że nie jestem tu mile widziany... Pomimo wszystko, powodzenia- powiedział Mario, przytulił się do Reusa i Lewego, po czym wyszedł.
-Naprawdę, bardzo potrzebne nam teraz spięcia! Mieliśmy się rozluźnić!- krzyknął Reus.
Grosskreutz machnął ręką i wyszedł.
***
Natalia, Sandra i Wojtek weszli na stadion i szukali swoich miejsc w strefie dla VIP-ów. Kiedy je znaleźli, okazało się, że siedzą koło Ani Lewandowskiej i Tugby Sahin. To było jak najbardziej wymarzone dla nich miejsce. Ostatnią osobą, którą Natalia chciała widzieć, jest była żona jej chłopaka.
-Wojtuś!- krzyknęła Ania i przytuliła bramkarza, potem to samo zrobiła z Sandrą.- Hej Natalka- uścisnęła ją lekko, co zdziwiło blondynkę. Spodziewała się kąśliwych uwag i morderczych spojrzeń, a tu nic.
-Heej...- odpowiedziała niepewnie Przybylska i zajęła swoje miejsce między Anią a Wojtkiem.
-Aaaa! Nie przedstawiłam was! Tugba, to jest Natalia, dziewczyna Roberta, a Tugba to żona Nuriego- powiedziała Stachurska z uśmiechem. To już zaczynało być dziwne.
Dziewczyny podały sobie rękę, a Natalia zaczerwieniła się na słowa, że jest "dziewczyną Roberta".
-Natalka, nie masz się co bać, nie mam do ciebie pretensji za to, że uwiodłaś mi męża. To znaczy, wiem, że to teraz zabrzmiało tak, jakbym miała, ale w sumie się cieszę. Ja teraz jestem z Marco, a to że jest z tobą pozwoli mu zapomnieć o bólu. Aaa i powiem ci jeszcze coś, dla twojego dobra. Nawet, jeśli Robert cię zdradzi, to nie znaczy, że cię nie kocha. Chodzi po prostu o to, że on się musi zabawić, wiesz... Mi przestało już pasować bycie tą jedną z wielu, ale jeśli tobie to pasuje, to proszę bardzo! Nie pożałujesz, tylko wiesz z nim nie da się utworzyć poważnego związku. Ale za to jest zajebisty w łóżku i to wszystko wynagradza.
Blondynka nie wytrzymała i wstała z miejsca, zostawiając usatysfakcjonowaną Anię samą. Osiągnęła swój cel. Za to Natalia, teraz przeżywała moralne rozdarcie. Nie była pewna, czy to co mówi żona Roberta jest prawdą. Wiedziała, że Lewy ją zdradzał, ale raczej było to spowodowane brakiem jakichkolwiek uczuć względem niej niż chęcią zabawienia się. Robert to przecież dobry i wrażliwy chłopak, na pewno krzywdzenie ukochanej nie sprawiało mu przyjemności.
-Wszystko w porządku?- spytał Wojtek, kładąc dziewczynie rękę na ramieniu i uśmiechając się krzepiąco.
-Tak- odparła lakonicznie, a jej wzrok skierował się na murawę, gdzie piłkarze odbywali rozgrzewkę.
-Słuchaj, wiem, że Anka przegięła, ale nie dziw jej się. Poza Lewym świata nie widziała, nie wiem, jak mogło dojść do tego że puszczała się z Marco...
-Myślisz, że ona będzie chciała do niego wrócić?- spytała Przybylska z przerażeniem w oczach.
-Nie sądzę. Lewy ostatnio opowiadał, że definitywnie zakończyli to, co było między nimi, więc się nie przejmuj- Wojtek znowu się uśmiechnął.- Chodź, zaraz się zacznie. Usiądziesz na miejscu Sandry- zaproponował Szczęsny, domyślając się, że Natalia nie ma za bardzo ochoty siedzieć koło Stachurskiej i słuchać jej historii małżeńskich.
Dziewczyna potaknęła i ruszyła za piłkarzem.
***
Od początku meczu Natalia nie mogła usiedzieć w miejscu. Chociaż interesowała się piłką od bardzo niedawna, wiedziała, że to nie jest zwykły mecz. To gra o coś więcej. Cała aż trzęsła się ze strachu, stresu i nie wiadomo czego jeszcze.
Jeszcze przed wyjściem na przerwę, na murawie stało się coś, co wstrząsnęło całym stadionem. Robert biegł w pole karne, kiedy został popchnięty przez zawodnika przeciwnej drużyny i uderzył głową o słupek bramki. Piłka wytoczyła się na aut, a Lewy jak leżał, tak leżał. Zaraz na około niego znalazły się obie drużyny. Ale Lewandowski dalej się nie podnosił.
-No musiał coś odwalić, no nie byłby sobą, gdyby nie odwalił!- krzyknęła Natalia prawie ze łzami w oczach.
Na stadionie było cicho jak w kościele. Nikt nie ważył się odezwać, wszyscy czekali na rozwój wydarzeń. Roman kłócił się z Boatengiem, bo okazało się, że to właśnie on popchnął Lewandowskiego, w efekcie czego została mu pokazana czerwona kartka. Ale ona nie załatwiała sprawy.
Nuri wbiegł z ławki rezerwowych, żeby zobaczyć, co się dzieje z jego przyjacielem. Za dobrze to nie wyglądało. Chwila. Otworzył oczy. Piłkarze odetchnęli z ulgą, nawet Boateng, który nie zgodził się zejść, dopóki nie dowie cię co z Lewym.
-Strzeliłem?- zapytał niemrawo Robert.
Chłopaki wybuchnęli śmiechem. Weidenfeller wraz z obrońcami, widząc że wszystko dobrze zdecydowali się wrócić na swoje pozycje.
-Nie, ale ja mogę grać!- oburzył się brunet.- Nic mi nie jest, naprawdę!- zapewniał. Mimo wszystko, w czasie przerwy i tak udał się do gabinetu, a na drugą połowę wyszedł w zabandażowanej głowie.
***
I co, to już po wszystkim? Natalia nie wiedziała, że porażka ukochanej drużyny może tak boleć. Ania płakała razem z Tugbą, Wojtek przytulał zapłakaną Sandrę jednym ramieniem, a Natalię z kamiennym wyrazem twarzy drugim, a sam powtarzał, że nie, to nie mogło się stać, to się nie stało. Przybylska sama chciałaby, żeby to się nie stało. Ale niestety, futbol była niesprawiedliwy.
Po meczu, Borussia miała pojechać do klubu, ale nikt nie brał pod uwagę porażki, więc to raczej nie wchodzi w grę. Wojtek zadzwonił do Lewego i umówił się z nim pod hotelem.
We trójkę w milczeniu wsiedli do auta. Żadne z nich nie miało nastroju do rozmów, Nie mieli nastroju do niczego.
Kiedy zaparkowali przed hotelem, Robert już na nich czekał. Siedział na ławce w kapturze na głowie i twarzy w dłoniach. Było ciemno, więc najpierw nawet go nie zauważyli.
-Ej, Lewy!- zawołał Szczęsny, na co jego przyjaciel poderwał się z ławki i zaczął iść w stronę Wojtka i dziewczyn.
-Kochanie? Co ty tu robisz?- spytał prawie łamiącym się głosem, kiedy zobaczył Natalię obok bramkarza. Mocno ją przytulił i pocałował w policzek.
-Przyjechałam. Nie mogłam opuścić takiej okazji- uśmiechnęła się lekko.
-Słuchaj, Lewy... To może ja was zostawię, dawno się nie widzieliście, spotkamy się jutro?- spytał Wojtek.
-Nie ma sprawy, dzięki- uśmiechnął się i pożegnał z przyjacielem i jego dziewczyną. Później złapał swoją ukochaną za rękę i wszedł z nią do hotelu. W milczeniu weszli do windy, a Lewy nacisnął przycisk z dziewiątką.
-Jakiś małomówny jesteś- zauważyła Natalia.
-A ty jaka byś była, po czymś takim?- westchnął Lewy. Dziewczyna przyznała mu rację i chyba po raz pierwszy pożałowała, że jest z nim sam na sam. Atmosfera była napięta, ale nie ma co się dziwić. Ale w związku trzeba być ze sobą na dobre i na złe, prawda?
Weszli do hotelowego pokoju. Lewandowski usiadł na brzegu łóżka i oparł brodę na splecionych dłoniach. Jego wzrok skupiony był na punkcie na miętowej ścianie naprzeciw niego.
Blondynka usiadła za nim, oparła się o jego plecy i przytuliła.
-Robert, nie przejmuj się... Wiem, że to zabrzmi banalnie, ale będziesz miał mnóstwo okazji do zdobycia tego pucharu...- próbowała go pocieszyć.
-Ty nic nie rozumiesz! Mieliśmy to wygrać dzisiaj, a nie, kiedyś tam!- warknął. Spojrzał smutnym wzrokiem na Natalię i wtulił się w nią.- Kochanie, ja cię strasznie przepraszam, że dzisiaj taki jestem... Bardzo się cieszę, że przyjechałaś, bez ciebie załamywałbym się jeszcze bardziej. Kocham cię- powiedział i pocałował ją w policzek, a potem zaczął całować po czyi.
-Jeszcze nigdy nie widziałam cię tak smutnego...- westchnęła.
-Przez ostatnie kilka miesięcy tak było cały czas- odparł z kwaśnym uśmiechem.
-Przepraszam- powiedziała odruchowo, bo wiedziała, że było to spowodowane jej chorobą.
-Przecież to nie twoja wina...
-Wiem, ale przepraszam- przerwała mu. Przez chwilę siedzieli w milczeniu przytuleni do siebie.- Wiesz, że za tobą tęskniłam?- spytała zamykając jego usta w pocałunku.
-Ja za tobą też- odparł i pocałował ją mocniej. Dziewczyna wplątała dłonie w jego włosy. Przybylska popchnęła go na łóżko i usiadła okrakiem na jego biodrach. Wsadziła mu ręce pod koszulkę i szybko się jej pozbyła, by potem całować go po umięśnionym brzuchu. Przy odpinaniu jego rozporka Lewandowski wydał cichy jęk i podniósł się, żeby móc w końcu znowu pocałować ukochaną. Wspólnie pozbyli się dżinsów chłopaka. Następnie to Robert dominował nad blondynką i szybko pozbył się jej ubrań, całując przy tym każdy centymetr jej ciała. W końcu kiedy już nie mieli na sobie niczego, spojrzeli sobie głęboko w oczy i namiętnie pocałowali...
***
Kiedy już było po wszystkim zakochani leżeli przytuleni do siebie na łóżku. Robert głaskał swoją ukochaną po włosach i po policzku, a ona wtulona w jego tors patrzyła na jego uśmiechniętą do ucha do ucha buzię.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że przyjechałaś- zaśmiał się łobuzersko.
-To ja myślałam, że tobie zależy na mnie a chodziło ci tylko o jedno!- Natalia udawała obrażoną.
-Nie tylko o jedno... Ale to chyba też jest ważne, prawda?- spytał śmiejąc się i całując ją po szyi.
-Nieprawda!- krzyknęła, wybuchnęła śmiechem i uderzyła go lekko w głowę, na co brunet się skrzywił.- Robert co ci jest?- spytała przestraszona.- Ta głowa cię dalej boli, tak? Ja wiedziałam, że ty sobie coś zrobisz, no wiedziałam!
-Spokojnie Tala... Lekarz powiedział że to normalne, nie martw się tak już o mnie, nie jestem dzieckiem...
-Przepraszam- westchnęła.
-Nie przepraszaj... To miło mieć kogoś, kto się tak o ciebie troszczy- stwierdził i pocałował ją w policzek.
Nuri klepnął Lewego w ramię i wskazał na trenera, który prosił o uwagę wszystkich piłkarzy.
-Długo zastanawiałem się co wam powiedzieć, chłopaki...- zaczął Jurgen Klopp. Nigdy nie widzieli go tak zestresowanego. Serio, Kloppo, nie pomagasz. Masz być pewny siebie jak zawsze, nakrzyczeć na nas i zmotywować!- I szczerze powiedziawszy, nic nie przychodziło mi do głowy. Nie muszę was chyba motywować, prawda? Wygranie pucharu samo w sobie jest motywacją. Ale szczerze? Nieważny jest wynik, zaszliście już i tak o wiele dalej, niż ktokolwiek się spodziewał. Kibice są na pewno z was dumni. Ja też jestem. Chodzi tylko o to, żebyście się starali i walczyli do końca. Wtedy nikt nie będzie miał wam za złe wyniku... Ale oczywiście lepiej, żebyście to wygrali! A i pamiętajcie, żeby nie nakładać na siebie presji. Nikt od was niczego nie wymaga, Bayern musi, wy możecie. Także tego... Powodzenia?- zakończył trener i podszedł do każdego z piłkarzy, żeby ich przytulić.
Po wyjściu Kloppa, do szatni wszedł Gotze. Nie będzie grał, z wiadomych powodów. Transfer do Bayernu, który ogłosił w dzień pierwszego meczu z Realem. Z jego twarzy można było wyczytać, że jest strasznie smutny. Między nim a resztą zawodników, nie układało się teraz za dobrze. Nawet z Lewandowskim się pokłócił. Między innymi dlatego Robert przeprowadził się, najpierw do Sahinów, a po dwóch tygodniach znalazł własne mieszkanie. Co prawda, z Mario się już pogodził. Ale...
-Co ty tu robisz?- warknął Kevin, który chyba najbardziej nienawidził teraz młodego Niemca.
-Przyszedłem życzyć wam powodzenia... Pomimo wszystko, chcę, żebyście dzisiaj wygrali- uśmiechnął się lekko, patrząc w buty.
-No patrzcie go! Jeszcze nawet nie gra w Bayernie, ale już mówi o nas w trzeciej osobie!- oburzył się znowu Grosskreutz.
-Spokojnie, Kevs... Przecież on dzisiaj nie gra, więc raczej logiczne, że życzy NAM powodzenia...- próbował go uspokoić Lewy.
-Kibice też nie grają, ale identyfikują się z nami bardziej niż ten zdrajca.
-Boże, Kevin uspokój się! Jeszcze teraz nam potrzebne, żebyście się pobili!- krzyknął Roman.
-Widzę, że nie jestem tu mile widziany... Pomimo wszystko, powodzenia- powiedział Mario, przytulił się do Reusa i Lewego, po czym wyszedł.
-Naprawdę, bardzo potrzebne nam teraz spięcia! Mieliśmy się rozluźnić!- krzyknął Reus.
Grosskreutz machnął ręką i wyszedł.
***
Natalia, Sandra i Wojtek weszli na stadion i szukali swoich miejsc w strefie dla VIP-ów. Kiedy je znaleźli, okazało się, że siedzą koło Ani Lewandowskiej i Tugby Sahin. To było jak najbardziej wymarzone dla nich miejsce. Ostatnią osobą, którą Natalia chciała widzieć, jest była żona jej chłopaka.
-Wojtuś!- krzyknęła Ania i przytuliła bramkarza, potem to samo zrobiła z Sandrą.- Hej Natalka- uścisnęła ją lekko, co zdziwiło blondynkę. Spodziewała się kąśliwych uwag i morderczych spojrzeń, a tu nic.
-Heej...- odpowiedziała niepewnie Przybylska i zajęła swoje miejsce między Anią a Wojtkiem.
-Aaaa! Nie przedstawiłam was! Tugba, to jest Natalia, dziewczyna Roberta, a Tugba to żona Nuriego- powiedziała Stachurska z uśmiechem. To już zaczynało być dziwne.
Dziewczyny podały sobie rękę, a Natalia zaczerwieniła się na słowa, że jest "dziewczyną Roberta".
-Natalka, nie masz się co bać, nie mam do ciebie pretensji za to, że uwiodłaś mi męża. To znaczy, wiem, że to teraz zabrzmiało tak, jakbym miała, ale w sumie się cieszę. Ja teraz jestem z Marco, a to że jest z tobą pozwoli mu zapomnieć o bólu. Aaa i powiem ci jeszcze coś, dla twojego dobra. Nawet, jeśli Robert cię zdradzi, to nie znaczy, że cię nie kocha. Chodzi po prostu o to, że on się musi zabawić, wiesz... Mi przestało już pasować bycie tą jedną z wielu, ale jeśli tobie to pasuje, to proszę bardzo! Nie pożałujesz, tylko wiesz z nim nie da się utworzyć poważnego związku. Ale za to jest zajebisty w łóżku i to wszystko wynagradza.
Blondynka nie wytrzymała i wstała z miejsca, zostawiając usatysfakcjonowaną Anię samą. Osiągnęła swój cel. Za to Natalia, teraz przeżywała moralne rozdarcie. Nie była pewna, czy to co mówi żona Roberta jest prawdą. Wiedziała, że Lewy ją zdradzał, ale raczej było to spowodowane brakiem jakichkolwiek uczuć względem niej niż chęcią zabawienia się. Robert to przecież dobry i wrażliwy chłopak, na pewno krzywdzenie ukochanej nie sprawiało mu przyjemności.
-Wszystko w porządku?- spytał Wojtek, kładąc dziewczynie rękę na ramieniu i uśmiechając się krzepiąco.
-Tak- odparła lakonicznie, a jej wzrok skierował się na murawę, gdzie piłkarze odbywali rozgrzewkę.
-Słuchaj, wiem, że Anka przegięła, ale nie dziw jej się. Poza Lewym świata nie widziała, nie wiem, jak mogło dojść do tego że puszczała się z Marco...
-Myślisz, że ona będzie chciała do niego wrócić?- spytała Przybylska z przerażeniem w oczach.
-Nie sądzę. Lewy ostatnio opowiadał, że definitywnie zakończyli to, co było między nimi, więc się nie przejmuj- Wojtek znowu się uśmiechnął.- Chodź, zaraz się zacznie. Usiądziesz na miejscu Sandry- zaproponował Szczęsny, domyślając się, że Natalia nie ma za bardzo ochoty siedzieć koło Stachurskiej i słuchać jej historii małżeńskich.
Dziewczyna potaknęła i ruszyła za piłkarzem.
***
Od początku meczu Natalia nie mogła usiedzieć w miejscu. Chociaż interesowała się piłką od bardzo niedawna, wiedziała, że to nie jest zwykły mecz. To gra o coś więcej. Cała aż trzęsła się ze strachu, stresu i nie wiadomo czego jeszcze.
Jeszcze przed wyjściem na przerwę, na murawie stało się coś, co wstrząsnęło całym stadionem. Robert biegł w pole karne, kiedy został popchnięty przez zawodnika przeciwnej drużyny i uderzył głową o słupek bramki. Piłka wytoczyła się na aut, a Lewy jak leżał, tak leżał. Zaraz na około niego znalazły się obie drużyny. Ale Lewandowski dalej się nie podnosił.
-No musiał coś odwalić, no nie byłby sobą, gdyby nie odwalił!- krzyknęła Natalia prawie ze łzami w oczach.
Na stadionie było cicho jak w kościele. Nikt nie ważył się odezwać, wszyscy czekali na rozwój wydarzeń. Roman kłócił się z Boatengiem, bo okazało się, że to właśnie on popchnął Lewandowskiego, w efekcie czego została mu pokazana czerwona kartka. Ale ona nie załatwiała sprawy.
Nuri wbiegł z ławki rezerwowych, żeby zobaczyć, co się dzieje z jego przyjacielem. Za dobrze to nie wyglądało. Chwila. Otworzył oczy. Piłkarze odetchnęli z ulgą, nawet Boateng, który nie zgodził się zejść, dopóki nie dowie cię co z Lewym.
-Strzeliłem?- zapytał niemrawo Robert.
Chłopaki wybuchnęli śmiechem. Weidenfeller wraz z obrońcami, widząc że wszystko dobrze zdecydowali się wrócić na swoje pozycje.
-Nie, ale ja mogę grać!- oburzył się brunet.- Nic mi nie jest, naprawdę!- zapewniał. Mimo wszystko, w czasie przerwy i tak udał się do gabinetu, a na drugą połowę wyszedł w zabandażowanej głowie.
***
I co, to już po wszystkim? Natalia nie wiedziała, że porażka ukochanej drużyny może tak boleć. Ania płakała razem z Tugbą, Wojtek przytulał zapłakaną Sandrę jednym ramieniem, a Natalię z kamiennym wyrazem twarzy drugim, a sam powtarzał, że nie, to nie mogło się stać, to się nie stało. Przybylska sama chciałaby, żeby to się nie stało. Ale niestety, futbol była niesprawiedliwy.
Po meczu, Borussia miała pojechać do klubu, ale nikt nie brał pod uwagę porażki, więc to raczej nie wchodzi w grę. Wojtek zadzwonił do Lewego i umówił się z nim pod hotelem.
We trójkę w milczeniu wsiedli do auta. Żadne z nich nie miało nastroju do rozmów, Nie mieli nastroju do niczego.
Kiedy zaparkowali przed hotelem, Robert już na nich czekał. Siedział na ławce w kapturze na głowie i twarzy w dłoniach. Było ciemno, więc najpierw nawet go nie zauważyli.
-Ej, Lewy!- zawołał Szczęsny, na co jego przyjaciel poderwał się z ławki i zaczął iść w stronę Wojtka i dziewczyn.
-Kochanie? Co ty tu robisz?- spytał prawie łamiącym się głosem, kiedy zobaczył Natalię obok bramkarza. Mocno ją przytulił i pocałował w policzek.
-Przyjechałam. Nie mogłam opuścić takiej okazji- uśmiechnęła się lekko.
-Słuchaj, Lewy... To może ja was zostawię, dawno się nie widzieliście, spotkamy się jutro?- spytał Wojtek.
-Nie ma sprawy, dzięki- uśmiechnął się i pożegnał z przyjacielem i jego dziewczyną. Później złapał swoją ukochaną za rękę i wszedł z nią do hotelu. W milczeniu weszli do windy, a Lewy nacisnął przycisk z dziewiątką.
-Jakiś małomówny jesteś- zauważyła Natalia.
-A ty jaka byś była, po czymś takim?- westchnął Lewy. Dziewczyna przyznała mu rację i chyba po raz pierwszy pożałowała, że jest z nim sam na sam. Atmosfera była napięta, ale nie ma co się dziwić. Ale w związku trzeba być ze sobą na dobre i na złe, prawda?
Weszli do hotelowego pokoju. Lewandowski usiadł na brzegu łóżka i oparł brodę na splecionych dłoniach. Jego wzrok skupiony był na punkcie na miętowej ścianie naprzeciw niego.
Blondynka usiadła za nim, oparła się o jego plecy i przytuliła.
-Robert, nie przejmuj się... Wiem, że to zabrzmi banalnie, ale będziesz miał mnóstwo okazji do zdobycia tego pucharu...- próbowała go pocieszyć.
-Ty nic nie rozumiesz! Mieliśmy to wygrać dzisiaj, a nie, kiedyś tam!- warknął. Spojrzał smutnym wzrokiem na Natalię i wtulił się w nią.- Kochanie, ja cię strasznie przepraszam, że dzisiaj taki jestem... Bardzo się cieszę, że przyjechałaś, bez ciebie załamywałbym się jeszcze bardziej. Kocham cię- powiedział i pocałował ją w policzek, a potem zaczął całować po czyi.
-Jeszcze nigdy nie widziałam cię tak smutnego...- westchnęła.
-Przez ostatnie kilka miesięcy tak było cały czas- odparł z kwaśnym uśmiechem.
-Przepraszam- powiedziała odruchowo, bo wiedziała, że było to spowodowane jej chorobą.
-Przecież to nie twoja wina...
-Wiem, ale przepraszam- przerwała mu. Przez chwilę siedzieli w milczeniu przytuleni do siebie.- Wiesz, że za tobą tęskniłam?- spytała zamykając jego usta w pocałunku.
-Ja za tobą też- odparł i pocałował ją mocniej. Dziewczyna wplątała dłonie w jego włosy. Przybylska popchnęła go na łóżko i usiadła okrakiem na jego biodrach. Wsadziła mu ręce pod koszulkę i szybko się jej pozbyła, by potem całować go po umięśnionym brzuchu. Przy odpinaniu jego rozporka Lewandowski wydał cichy jęk i podniósł się, żeby móc w końcu znowu pocałować ukochaną. Wspólnie pozbyli się dżinsów chłopaka. Następnie to Robert dominował nad blondynką i szybko pozbył się jej ubrań, całując przy tym każdy centymetr jej ciała. W końcu kiedy już nie mieli na sobie niczego, spojrzeli sobie głęboko w oczy i namiętnie pocałowali...
***
Kiedy już było po wszystkim zakochani leżeli przytuleni do siebie na łóżku. Robert głaskał swoją ukochaną po włosach i po policzku, a ona wtulona w jego tors patrzyła na jego uśmiechniętą do ucha do ucha buzię.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że przyjechałaś- zaśmiał się łobuzersko.
-To ja myślałam, że tobie zależy na mnie a chodziło ci tylko o jedno!- Natalia udawała obrażoną.
-Nie tylko o jedno... Ale to chyba też jest ważne, prawda?- spytał śmiejąc się i całując ją po szyi.
-Nieprawda!- krzyknęła, wybuchnęła śmiechem i uderzyła go lekko w głowę, na co brunet się skrzywił.- Robert co ci jest?- spytała przestraszona.- Ta głowa cię dalej boli, tak? Ja wiedziałam, że ty sobie coś zrobisz, no wiedziałam!
-Spokojnie Tala... Lekarz powiedział że to normalne, nie martw się tak już o mnie, nie jestem dzieckiem...
-Przepraszam- westchnęła.
-Nie przepraszaj... To miło mieć kogoś, kto się tak o ciebie troszczy- stwierdził i pocałował ją w policzek.