wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 26 "Ja bez niej świruję!"

 Dortmund. Stadion Signal Iduna Park. Wypełniony jak zwykle po brzegi kibicami odzianymi w czarnożółte barwy. Niedowierzających w to, co dzieje się właśnie na boisku. Piękny spektakl i to właśnie Robert gra w nim główną rolę. Faul w polu karnym. Borussi zostaje podyktowana jedenastka. Lewandowski podchodzi do piłki. Kibice zamarli czekając na strzał. I jeeest! Jeest! Ania razem z Riri i Tugbą płaczą na trybunach. Obok siedzi mama Roberta, pani Iwona, która prawie doszła do stanu przedzawałowego. Ale Robert teraz myśli tylko o jednym. Miał udowodnić trenerowi, że z jego formą jest wszystko dobrze i spokojnie może jechać teraz do Monachium. Zrobił to aż za dobrze. Koniec meczu. Lewy podchodzi do Jurgena, który jak zwykle po meczu ściska go z całych sił.
 -Mogę jechać?- zapytał piłkarz.
 -Lewy naprawdę chcesz o tym teraz myśleć?
 -Tak, bo to jest dla mnie najważniejsze!
 -Dobrze, możesz. Ale masz iść się teraz cieszyć na boisko!
 Robert uśmiechnął się i pobiegł do kolegów.

***

 Brunet wyszedł z samochodu, po czterech godzinach jazdy. Dobrze było w końcu rozprostować nogi. Zamknął go kluczykiem i pobiegł do kliniki. Minął lekarzy i pielęgniarki i nikogo o nic nie pytając, ani o niczym nie informując wszedł do sali, w której leżeć miała Natalia. Zobaczył posłane łóżko. Serce podeszło mu do gardła. Zrobił się blady i musiał chwycić się krzesła żeby nie upaść.
 -Co się kurwa dzieje- wydukał łamiącym się głosem. W tym samym momencie do sali weszła pielęgniarka. Ta sama, którą ostatnio Robert musiał przepraszać.
 -O, panie Lewandowski! Proszę się nie denerwować, pani Natalia została przeniesiona do innej sali, zaraz pana zaprowadzę- uśmiechnęła się i ruszyła przed siebie.
 Piłkarz wypuścił powietrze z płuc i głęboko odetchnął. Czuł jak wszystko wraca na miejsce. Jednak nie stracił najważniejszej osoby w jego życiu. To było takie piękne uczucie! Nogi dalej mu się trzęsły, ale dzielnie pokonał odległość między starą salą Natalii a nową.
 Wszedł do pomieszczenia i niemal od razu usiadł przy dziewczynie i pocałował ją w policzek, ściskając jej rękę.
 -Słońce, teraz już wszystko będzie dobrze- wyszeptał i pogładził ją po policzku. Czuł, że zaraz się rozklei. Widok ukochanej w takim stanie był dla niego nie do zniesienia. Chociaż i tak miał wrażenie, że ona śpi, że zaraz się obudzi. Jej twarz była blada, a ciało jeszcze bardziej chude niż ostatnio. Włosy straciły na blasku a usta spierzchły. Pomimo tego i tak te usta, były najbardziej pożądanymi przez niego.
  Oparł się łokciami i na chwilę przymknął oczy, wykończony całonocną jazdą. Nawet nie zorientował się kiedy odpłynął...
 ***

  Obudziło go klepanie po plecach. Potem zaczęły też dochodzić słowa, a raczej warknięcia: "Obudź się, no!"
 Lewandowski gwałtownie obrócił głowę, a za swoimi plecami zobaczył Wojtka.
 -WOJTUŚ!- Lewy ucieszył się jak małe dziecko. Poderwał się z krzesła i przytulił do przyjaciela.- Co ty tu robisz, skąd wiedziałeś, gdzie jestem?- zapytał.
 -No wiesz co Lewson? Ja przyjeżdżam do Dortmundu, żeby Ci pogratulować, czterech bramek i w ogóle, a ciebie nie ma i nawet mnie o tym nie poinformowałeś?!- spytał z wyrzutem.
 -Nie wiedziałem, że przyjedziesz...
 -Oczywiście żartuję- odparł bramkarz i uśmiechnął się.- Jak się trzymasz?- zapytał już poważniej.
 Robertowi natychmiast znikł uśmiech z twarzy.
 -Jakoś się trzymam- odpowiedział lakonicznie.
 -A konkretniej?- Szczęsny nie dawał za wygraną.
 -To wszystko jest nie do zniesienia! Ja się tak o nią boję, że...
 -Spokojnie, Lewy nie ma się o co martwić! Jest pod opieką najlepszych lekarzy w kraju, tak? Więc w czym problem? Zobaczysz, Natalia wyzdrowieje zanim się obejrzysz i będziecie u mnie świętować wasze zwycięstwo w finale!- odparł z przekonaniem Wojtek.
 -Błagam cię... Wiesz co? Ja bez niej świruję! Świruję, cały czas jak byłem w Dortmundzie i nawet tutaj zachowuję się jak psychopata! Tak strasznie się o nią boję!- powiedział piłkarz ze łzami w oczach.- Ona nie może umrzeć, słyszysz!? Nie może umrzeć! Ja jej na to nie pozwolę, ja...- mówił płacząc.
 -Lewy weź się w garść!- zirytował się Szczęsny i popchnął przyjaciela tak, że tamten uderzył o ścianę. O dziwo podziałało to na niego jak środek uspokajający.
 -Dzięki Wojtuś- odparł krótko.- Masz rację, muszę się ogarnąć, bo do reszty stracę rozum- Lewandowski otarł łzy i wyszedł z sali, a za nim Szczęsny.

***

 Przyjaciele usiedli w klubie i zamówili po drinku. Wojtek próbował odciągnąć Roberta od nieprzyjemnych dla niego tematów, więc zeszli na temat wczorajszego meczu.
 -Lewy błagam cię! Cztery bramki Realowi i ty mówisz, że to nic!?- oburzył się bramkarz.
 -Nie nic, ale... No zwykłe gole... Nie czuję się jakoś wyjątkowo specjalnie z tym...
 -Ty mnie tą swoją skromnością dobijasz!- skwitował blondyn.
 -Może to jeszcze do mnie nie dotarło i tyle. Nie miałem czasu o tym myśleć- odparł.
 Po jakimś czasie do chłopaków dosiadły się dwie dziewczyny. Koło Roberta usiadła wysoka brunetka, ubrana w skąpo uszytą sukienkę, sięgającą ledwie za pośladki, a koło Wojtka blondynka, w legginsach i topie nad pępek.
 Blondynka szybko uporała się ze Szczęsnym, bo szepnęła mu coś do ucha, na co ten uśmiechał się coraz szerzej i szerzej, po czym wyszli z klubu. Lewy lekko oburzony zachowaniem przyjaciela, spróbował nie zwracać uwagi na dziewczynę.
 -Postawisz mi drinka?- spytała kręcąc na palcu kosmyk ciemnych włosów.
 -Yhym- jak zawsze rozmowny brunet zamówił tequile i podał dziewczynie.
 -Katy jestem- przedstawiła się.
 -Robert.
 -Wiem- odparła i szeroko się uśmiechnęła.
 Lewy nic nie odpowiedział tylko znowu spuścił wzrok na szklankę.
 -Więc, co się przywiało do Monachium? To daleko od Dortmundu... Bo ty z Dortmundu jesteś, prawda?- spytała dziewczyna.
 -Yhym- odparł.
 -Widzę, że za bardzo rozmowny to nie jesteś, Robert. Także przejdźmy do czynów- brunetka pociągnęła chłopaka za rękę i zaprowadziła go do męskiej toalety. Wciągnęła go za sobą do kabiny i zarzuciła ręce na szyję. Zbliżyła swoje usta do jego warg i namiętnie pocałowała. Lewandowski zażenowany zachowaniem dziewczyny stał bez ruchu, mając nadzieję, że w końcu da sobie spokój. Przeliczył się. Katy odbierając brak reakcji za pozwolenie na dalsze działania, zaczęła odpinać pasek jego spodni. Wtedy piłkarz nie wytrzymał. Zaczął oddawać pocałunki z taką samą pasją. Nie wiedział co nim kierowało. Może to, że od dawna był sam i nie miał żadnej kobiety?
 Na szczęście opamiętał się, gdy brunetka oplotła nogami jego biodra. Odciągnął ją i próbował wyjść, unikając jej wzroku.
 -Widzę, że to nie twoje klimaty... W takim razie możemy pójść do mnie. Albo do hotelu- zaproponowała zdyszana dziewczyna.
 -Nie, zostaw mnie- warknął i wybiegł z klubu. Na zewnątrz zobaczył swojego przyjaciela z papierosem w ustach. Podszedł do niego i zapytał ironicznie- Już po?
 -Nie. Do niczego nie doszło- odparł smętnie.
 -Dlaczego?
 -Kurwa oświadczyłem się przecież Sandrze! Kocham ją, nie mogę jej tego zrobić!
 -To widzę, że oboje doszliśmy dzisiaj do mądrych wniosków- stwierdził Lewy i wziął od Wojtka papierosa.
 -Ty też nie?
 Brunet pokiwał głową. Szczęsny wpadł w nagły atak śmiechu, który udzielił się Lewandowskiemu.
 -Halo?- Robert odebrał telefon, który właśnie zadzwonił.- Ehe, jasne, zaraz będziemy!- krzyknął i rozłączył się.- Natalia się obudziła!- powiedział uradowany, do Wojtka, który do tej pory pytająco się na niego patrzył.
 -To zajebiście! Jedziemy- powiedział bramkarz i weszli do taksówki.

 ***

 Robert wybiegł z samochodu, zostawiając w tyle przyjaciela i pobiegł do drzwi. Okazało się, że są zamknięte.
 -Cholera, co jest- warknął. Po chwili do drzwi podeszła pielęgniarka, otworzyła je i wpuściła chłopaków do środka.
 -Przepraszam, ale... Nie mogą panowie teraz wejść- oznajmiła stanowczo.
 -Dlaczego!?- wydarli się oboje.
 -Są panowie pijani, nie mogę panów wpuścić. Przykro mi- wyjaśniła.
 -No, ale... To było tylko... Kilka drinków...- powiedział z niedowierzaniem napastnik.
 -Przykro mi, ale takie są procedury. Proszę przyjść jutro, jak panowie wytrzeźwieją- zarządziła i zamknęła im drzwi przed nosem.
____________________________________________
POWRÓCIŁAM! Wybaczcie, wiem, że miało być w piątek, ale nie miałam wifi, bo Orange jest... Szkoda słów :) (pomijając to, że wyłączyli mi jeszcze nSport, ale do Ligi Mistrzów jeszcze dużo czasu XD)
Także ten, nie będę mówić, że mi się rozdział nie podoba, bo to już jest tradycja :3
Ale muszę zabrać głos, w innej, smutnej sprawie :( Lewy ://// Niby już było wiadomo od dawna, że będzie w Bayernie, ale kiedy to przeczytałam, tak oficjalnie, to zrobiło mi się tak przykro, że opisać tego nie mogę. Oczywiście nie pochwalam tego, że odszedł akurat do Bayernu, ale hejtowanie go nic z drugiej strony nie da. Nazywanie go zdrajcą, Judaszem, czy Moneydowskim... Nic nie da! Borussen, obrażając go, krzywdzimy sami siebie! Tak jest, nie tylko Jego, ale też siebie! Jak myślicie, czy Robert ze świadomością, że kibice go nienawidzą, będzie dobrze grał? Będzie strzelał bramki? NIE! A na pewno mniej i nie będzie mu tak szło. I mówię to ja, która zmieniła sobie tapetę na telefonie, bo byłam tak na niego zła, że nie chciałam na niego patrzeć. Ale zrozumiałam, że do niczego w taki sposób nie dojdziemy, kochani! A ci, którzy mają zamiar Go obrażać, niech się zamkną, bo, jak mówiłam, cierpi na tym też nasz ukochany klub.
Dziękuję za uwagę i przeczytanie mojego orędzia do narodu >D
Pozdrawiam Was kochani :***

2 komentarze:

  1. Zgadzam się z toba w 100% wiadomo było że odejdzie więc po co ta cała awantura?! Co do rozdziału to świetny po prostu bajka <3 mam nadzieje że ci netu nie odłączął bo wtedy ja z nimi ostro pogadam xD mam nadzieję że kolejny będzie szybciej bo ja też już świruje z ciekawości;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się niesamowicie, że wróciłaś ;) brakowało mi tego opowiadania :*

    Na miejscu Natalii chyba bym go zatłukła, gdyby nie przyszedł do mnie jak się obudziłam, bo był pijany!! Ale cieszę się, że w końcu do niego dotarło co do niej czuje;)
    Czekam z niecierpliwośćcią na kolejny rozdział, a jutro zapraszam do mnie, bo mam nadzieję, że do jutra już coś się pojawi ;)

    Pozdrawiam,
    Ruda :)

    OdpowiedzUsuń