[Lewy]
Patrzyłem na Reusa z nienawiścią i trzymałem się za krwawiący nos. Wyszedłem do toalety pod pretekstem wzięcia chusteczki, jednak prawda była taka, że po prostu nie mogłem wytrzymać w jego towarzystwie.
Wziąłem chusteczkę i przycisnąłem ją do nosa. Spojrzałem na siebie w lustrze. I co zobaczyłem? Kolesia, z czerwoną twarzą, zakrwawionym nosem i bez koszulki. To wszystko przypominało mi o tym, że znowu zrobiłem coś, co nie powinno się stać. Znowu zdradziłem Anię. Nie mogłem patrzeć na siebie w lustrze. Przemyłem twarz zimną wodą, ale to nic nie pomogło, policzki dalej mnie piekły.
Wyszedłem z łazienki i spojrzałem na Reusa, który siedział na swoim łóżku w takiej samej pozycji, w jakiej był, kiedy wychodziłem. Zrozumiałem, że to nie na niego powinienem być zły, tylko na siebie. To przecież ja zachowuję się jak gówniarz, a on chce tylko uchronić mnie przed tym, czego będę później żałował.
-Przepraszam- powiedziałem i ukryłem twarz w dłoniach. Opadłem na moje łóżko.
-Nie mnie przepraszaj, tylko Anię- burknął.
-Ania się o niczym nie dowie, nie chcę rozwalić sobie małżeństwa- prychnąłem.
-Małżeństwo jest oparte na zaufaniu, a ty ją ciągle okłamujesz!
-A myślisz, że ona chciałaby znać taką prawdę!?
-Nie wiem, ale wiem, że nie zasługuje na takie traktowanie!
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. W sumie, wszystko co mi przed chwilą powiedział było prawdą.
-Kochasz ją?- zapytał już bez agresji.
-Talę?
-Anię!
-Tak- odpowiedziałem, jakby to było oczywiste.
-A Natalię?- spytał mnie Marco uważnie mi się przyglądając.
Milczałem, zastanawiając się przed odpowiedzią.
-Nie wiem- pokręciłem głową z dezaprobatą.
-Kochasz ją!?
-Nie wiem!
-No chyba musisz wiedzieć! Kochasz ją czy nie!?- wybuchnął.
-Nie- odparłem cicho. Sam nie wiedziałem, czy to prawda, ale musiałem tak odpowiedzieć. Nie chciałem, przez kolejnych kilka godzin wysłuchiwać jego ględzenia.
-To dobrze- powiedział Reus i wyszedł z pokoju. Zakryłem twarz dłońmi i położyłem się na łóżku, próbując zasnąć.
[Natalia]
Poszliśmy razem z Gotze do mojego pokoju. Twarz miał smutną i zamyśloną. Kiedy na niego popatrzyłam, uśmiechnął się lekko do mnie. Usiadł na moim łóżku i wskazał mi miejsce obok siebie.
-Pewnie Reus prawi teraz Lewemu kazanie, albo urządza awanturę- powiedział Mario i uśmiechnął się.- Ale ja ci nie będę tyle ględził. Chcę tylko wiedzieć, czy go kochasz- powiedział, jakby chciał dodać mi otuchy.
-Nie wiem- odpowiedziałam.
-Musisz wiedzieć- cały czas był spokojny.
Milczałam długo, zastanawiając się nad odpowiedzią. Ponaglił mnie wzrokiem.
-Chyba tak- odparłam. Spojrzał na mnie wielkimi oczami. Jego reakcja mnie zaskoczyła, bo mnie przytulił i pocałował w czubek głowy.
Popatrzyłam na niego pytająco.
-Ja... Wiesz, co do ciebie czułem i dalej czuję, ale... Chcę, żebyś była szczęśliwa- wyznał, a mi zrobiło się cieplej na sercu.
-Dziękuję ci- powiedziałam i wtuliłam się w niego mocno.
-Za co?
-Za to, że jesteś, że mnie wspierasz, że zawsze mogę na ciebie liczyć... Przecież ja na ciebie nie zasługuję.
-Błagam cię- odparł.
-No co? Prawdę mówię. O mało co nie przespałabym się z żonatym facetem i co wtedy by było?
-Wiesz... Nie wiem, czy powinienem ci o tym powiedzieć, ale.... Nie byłabyś pierwsza i nie ostatnia, zapewniam cię.
Z jednej strony poczułam ulgę, a z drugiej... On zdradzał swoją żonę. Jak ja mogłam zakochać się w tak nieodpowiedzialnym i niewiernym facecie!? Teraz nie mam już ochoty go widzieć.
[Następny dzień]
Obudziłam się jakaś taka bez emocji. Byłam zła na siebie, za to co wczoraj zrobiłam, zła na Lewego i zła na Reusa. Wstałam powoli z łóżka i poszłam pod prysznic, umyłam się i ubrałam. Musiałam jeszcze zejść na śniadanie, ale miałam do niego pół godziny. W tym czasie sprawdziłam, czy wszystko spakowałam. Na moim łóżku leżała koszulka z nazwiskiem Lewandowskiego. Wzięłam ją do rąk.
To co się wczoraj zdarzyło nie powinno się zdarzyć, to jest pewne. Ale nie tylko ja zawiniłam i nie powinnam się aż tak obwiniać. Nie rozumiem, jak mogłam się kochać w Lewym? W takim człowieku?! Który zdradzał swoją żonę i to niejednokrotnie! Nie chciałam mieć już z nim nic wspólnego. Rzuciłam koszulkę gdzieś w kąt, żeby ją tu zostawić. Nie chciałam mieć nic, co by mi o nim przypominało. Dam sobie spokój. Dzisiaj zobaczę go po raz ostatni i wszystko wróci do normy.
Poszłam na śniadanie, po drodze mijając piłkarzy. Usiadłam jak zwykle przy stoliku z Gotze i Reusem. Gadaliśmy, śmialiśmy się, ale nikt nie poruszał tematu mojego obściskiwania się z Lewandowskim. Miałam cichą nadzieję że Lewy się nie pojawi. Dosiedli się jeszcze do nas Leo i Mo.
Marco, Mario i Ja, zamilkliśmy, kiedy do stołówki wszedł Robert. Był jakiś taki obojętny, smutny i snuł się po tym pomieszczeniu jak trup. Usiadł sam w osobnym stoliku, nawet na nas nie patrząc. Poprosił o coś, co jak się później okazało, było kieliszkiem wódki i usiadł z powrotem na swoje miejsce. Przez cały czas patrzył smętnie w alkohol, po czym wypił go jednym duszkiem.
-Halo! Tala, co jest?- spytał Bittencourt machając mi ręką przed oczami.
-Nie, nic- otrząsnęłam się i zaczęłam znowu udzielać się w rozmowie, co jakiś czas spoglądając w stronę Roberta. Nie uszło to jego uwadze, bo posłał mi smutne spojrzenie i znowu zaczął patrzeć w szklankę. Nie wytrzymałam, wstałam od stołu i poszłam do swojego pokoju.
Nie minęło nawet dziesięć sekund, jak do moich drzwi zapukał Mario.
-Chcę zostać sama- wydukałam ze łzami w oczach.
-Taluś...- westchnął i objął mnie, pozwalając się wypłakać mu w ramię.
-Przepraszam cię!- krzyknęłam i płakałam dalej.
-Ale za co? Niestety wiem, co to jest nieszczęśliwa miłość- odparł lekko i nieumyślnie wpędził mnie w jeszcze większe poczucie winy.
-Chcę zostać sama- powtórzyłam. Mario uśmiechnął się jeszcze do mnie krzepiąco i wyszedł, zamykając drzwi za sobą.
Nie miałam pojęcia co ze sobą zrobić. Nie wytrzymam z Lewym w jednym samolocie. Rozmyślałam tak jeszcze przez kilka minut, kiedy spojrzałam na zegarek i uświadomiłam sobie, że czas się zbierać. Ogarnęłam wzrokiem mój pokój jeszcze raz, zastanawiając się, czy nie zabrać koszulki, ale moja duma mi na to nie pozwoliła. Wzięłam walizkę i wyszłam z pokoju.
Wsiedliśmy do autokaru. Nie chciało mi się siedzieć z Matsem, Gotze czy kimkolwiek. Usiadłam sama i nałożyłam słuchawki na uszy.
W końcu do autokaru wszedł Lewandowski. Można powiedzieć, że jakoś trzymał się na nogach, ale strasznie śmierdziało od niego alkoholem. Klopp spojrzał na niego zrezygnowany i powrócił do rozmów z prezesem i resztą.
Ale to nie dosyć mojego pecha. Oczywiście gdzie Lewandowski usiadł? Oczywiście koło mnie!
-Zapomniałaś koszulki- powiedział.
-Och nie!- udałam, że wcale nie zostawiłam jej tam celowo.- Ale chyba teraz nie mogę już się wrócić?
-Mam ją ze sobą- odparł. Tym to już zupełnie zbił mnie z tropu.
-A może ja chciałam ją tam zostawić!?- wypaliłam.
-Aha- odparł obrażony i patrzył przed siebie.
-Lewy, jak ty w ogóle możesz zdradzać swoją żonę!?
-Tak było kiedyś, a teraz to wszystko twoja wina! Nie widzisz, jak ty na mnie działasz?- spytał z pretensją w głosie. Zrobiłam się czerwona i spojrzałam w dół. Nie wiedziałam, co miałam mu odpowiedzieć, a jak wiadomo najlepszą obroną jest atak.
-Chyba nie moja wina, że nie panujesz nad tym, co masz w spodniach- burknęłam.
-Jeśli myślisz, że chodziło tylko o seks, to nie mamy o czym rozmawiać- odparł i odwrócił się do mnie tyłem. Jak nie o seks to co? Może mi jeszcze wmówi, że się we mnie zakochał? Zabawne. Facetom zawsze chodzi tylko o jedno. Ale Lewy przecież nie jest normalnym facetem. On jest inny, ma uczucia...
-Lewy, nie chcę się kłócić. Może źle cię osądziłam. Przepraszam- powiedziałam. Lewandowski odwrócił się zdziwiony, ale kiedy zobaczył, czy nie kłamię, uśmiechnął się szeroko.
-Ja też cię przepraszam- dodał. Chciał mnie objąć, po przyjacielsku, ale z tego zrezygnował.
-Chciałabym, żeby między nami było tak jak dawniej- szepnęłam.
-Będzie- odpowiedział i przytulił mnie mocno, zadowolony z tego co powiedziałam.
Nie czułam się już skrępowana w jego towarzystwie i podróż minęła nam całkiem dobrze. Pod koniec drogi, Lewy zasnął na moim ramieniu i tak słodko wyglądał, że nie miałam serca go obudzić, kiedy wysiadaliśmy.
Na lotnisku czekały na nas żony i dziewczyny piłkarzy, niektóre razem z dziećmi. Ania podbiegła do Roberta i uściskała go mocno. Sam Lewy był zakłopotany i spojrzał na mnie jakby przepraszającym wzrokiem. I właśnie wtedy zrozumiałam, że to jest właśnie jego życie, jego świat. Nie ja, tylko Ania i Julka.
Inne patrzyły na mnie podejrzliwie. Podeszła do mnie jedna brunetka z uśmiechem na ustach. Tak, chyba tylko ona była do mnie pozytywnie nastawiona.
-Hej, jestem Ewa Piszczek- przedstawiła się i podała mi rękę.
-Natalia Przybylska.
-Współczuję ci, że musiałaś z nimi pojechać. Dali ci w kość, co nie?- zapytała i zaśmiała się.
-Wiesz, nie było nawet aż tak źle- odparłam również ze śmiechem, ale mina mi zrzedła, kiedy zobaczyłam jak patrzą na mnie pozostałe. Matko, rozumiem, ja też bym była zazdrosna o mojego faceta, ale bez przesady.
-Nie przejmuj się nimi. Na początku na każdą tak patrzą, przyzwyczają się. Musiałabyś widzieć, jak potem obgadywały masażystkę- pocieszała mnie.
-Hej, Natalia... Emm... Ania chciała cię poznać- zaczął niepewnie Lewy. Nie byłam zadowolona z takiego obrotu spraw, ale uśmiechnęłam się do Lewandowskiej.- To jest moja żona Ania, Aniu, to jest moja koleżanka Natalia- przedstawił nas sobie. Brunetka posłała mi spojrzenie mówiące mniej więcej: Nie waż się go tknąć jest mój, dziwko.
Chyba nawet Piszczkowa wyczuła tą nieciekawą atmosferę, bo ulotniła się i poszła dalej witać się z mężem. Ania poinformowała nas, że zaraz wróci i poszła coś powiedzieć dziewczynie, która stała z Błaszczykowskim.
-Nie przejmuj się nią- Lewy machnął ręką i usiadł na krzesełko w poczekalni.
-Nie będę- odpowiedziałam.- A i mam nadzieję, że to co się stało...
-Zostanie między nami. Tak, wiem- przerwał mi.
-Okej. To ja będę się zbierać- powiedziałam i wyszłam w końcu z tego cholernego lotniska.
Wezwałam taksówkę i pojechałam do domu. Miło było wreszcie zobaczyć swoje ukochane mieszkanko. Spokojne i wolne od piłkarzy, zwłaszcza od Lewandowskiego. Nie, żebym miała go dość, ale... Nie no w sumie to mam.
Zadzwoniłam do Ness i opowiedziałam jej o wyjeździe. Oczywiście pomijając kilka drobnych szczegółów, jak na przykład nasze pocałunki przy fontannie i obściskiwanie się w pokoju hotelowym. Czułam się znowu jak piętnastolatka, która ukrywa się przed mamą, że ma chłopaka.
Po zakończonej rozmowie z przyjaciółką usłyszałam dzwonek do drzwi. Pomyślałam, że to albo Lewy, albo Mario, więc poszłam otworzyć.
-Rafał?- zapytałam zdziwiona i nawet nie ruszyłam się z miejsca.
-Niespodzianka- powiedział i mocno mnie pocałował, a potem przytulił. W innej sytuacji skakałabym z radości na jego widok, ale po tym co się wydarzyło pomiędzy mną a Lewym, czułam się, jakbym go zdradziła.- Kotku, co taka smutna?- zapytał czułym głosem. Boże, tak dawno go nie widziałam i tak za nim tęskniłam, że już zapomniałam, jak to jest, kiedy ktoś się tobą interesuje.
-Nie, nic, tylko zmęczona...- odparłam.- Napijesz się czegoś?- spytałam.
-Przecież wiem, gdzie co jest. Jak będę chciał, to sobie sam wezmę- odpowiedział. Zawsze denerwowało go, kiedy kobieta pełniła stereotypową rolę służącej. To prawdziwy idealista, kiedyś mi to imponowało, a teraz, kiedy zauważyłam, że przesadza, zaczęło mnie to irytować.- Skarbie... Czemu mi nie powiedziałaś, że... Em, wyjeżdżasz z Borussią Dortmund do Doniecka?- to ostatnie zdanie wymówił tak, że chyba sam nie wierzył w to co mówi. Kiedy mnie ostatni raz widział, nienawidziłam piłki nożnej i wszystkiego co z nią związane, a teraz wyjeżdżam na mecz z piłkarzami. Cóż, mogło go to trochę zaskoczyć.
-Bo ja sama dowiedziałam się dzień przed- powiedziałam.- A skąd ty w ogóle o tym wiesz?
-Z facebooka Mario Gotzego... Robiłaś sobie zdjęcia z piłkarzami i siedziałaś koło Lewandowskiego? Tala, o co tu chodzi?!- był już lekko zirytowany.
-Jezu, poznałam Lewego już wcześniej i zaprzyjaźniliśmy się! I z tego trzeba robić od razu taką awanturę!?
-Nie podoba mi się twoja przyjaźń z Lewandowskim- burknął.
-Czyżby mój Rafałek był zazdrosny?- drażniłam się z nim.
-Nie zazdrosny, tylko zdenerwowany! Wiesz, jacy są piłkarze, chcą tylko wykorzystać takie naiwne dziewczyny jak ty!
-Czemu postrzegasz wszystkich piłkarzy jako jakichś seksoholików i najlepiej jeszcze morderców! Połowa z nich ma już rodziny, a ty się uczepiłeś tego Lewandowskiego jak rzep psiego ogona!
-Bo nie podoba mi się, że spotykasz się z jakimś facetem!
-Gdybyś był tutaj ze mną na miejscu nie musiałabym się spotykać z Lewandowskim!- wybuchłam. Rafał zerwał się z kanapy i wyszedł trzaskając drzwiami. Zastanawiałam się, czy jeszcze wróci, ale zostawił walizki, więc musi.
[Robert]:
Ania przez całą drogę była na mnie obrażona. Kiedy spytałem o co jej chodzi, fuknęła, że powinienem wiedzieć. Przestraszyłem się, że dowiedziała się, co się wydarzyło pomiędzy mną a Natalią w Doniecku. Ale to nie w jej stylu. Gdyby się dowiedziała, darłaby się na mnie całą drogę i wyzywała od najgorszych, a teraz chce, żebym się domyślał. Uwielbiam kobiecą logikę. "Powinieneś się domyślić, co się stało, a jak nie wiesz o co chodzi, to mnie przeproś za to, że nie wiesz". Dziewczyny, my naprawdę nie jesteśmy tacy inteligentni!
Grałem właśnie z Julką w piłkę w ogrodzie, pomijając topniejący śnieg. Oboje byliśmy już cali mokrzy od błota i śniegu, ale radość na twarzy mojej córki była tego warta. Jak można było się domyślić, ja stałem na "bramce", czyli naprawdę malutkiej bramce z logo Borussi, a ona strzelała mi gol za golem. Oczywiście, gdybym chciał, mógłbym to wszystko obronić nogą, ale kiedy rzucałem się na ziemię i mimo to nie złapałem, mała bardziej się cieszyła.
-Robert!- krzyknęła Ania wychodząc tarasem do ogródka, nakryta beżowym sweterkiem.- Wstań już z tego śniegu, brudzisz się gorzej niż małe dziecko- burknęła. Wywróciłem oczami i wstałem, podpierając się pod boki.- Więc. Pomyślałam, że jeśli tak się zaprzyjaźniłeś- wykonała cudzysłów w powietrzu.- To chciałabym ją poznać. Co ty na to, żebyśmy ją jutro zaprosili na kolację?- zapytała i szeroko się uśmiechnęła, żebym łatwiej zgodził się na jej pomysł.
-Ale po co?- spytałem niechętnie.
-No chciałabym się dowiedzieć, czemu tak bardzo ją "lubisz". No chyba, że masz coś do ukrycia?- podpuszczała mnie.
-Nie. Postaram się, żeby jutro była- powiedziałem zmieszany i podrapałem się z tyłu po głowie.
-Okej miśku. To zadzwoń do niej i ją zaproś- zarządziła. Spojrzałem na nią miną męczennika, ale ona tylko pocałowała mnie w policzek i weszła zadowolona do domu.
-No widzisz Julciu? Jakie ja mam ciężkie życie z twoją mamą?- powiedziałem do małej, która właśnie przytulała moją nogę.
[Natalia]
Rafał jeszcze nie wrócił. Martwiłam się trochę o niego, ale to on był chorobliwie zazdrosny o Lewandowskiego. Zastanawiałam się, co musi przeżywać w tej chwili Robert, pewnie Ania zachowuje się jeszcze gorzej? Na pewno, dziewczyny zawsze robią większe problemy.
Zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam numer Lewego, więc po dłuższym namyśle odebrałam.
-Halo?
-Tala?
-No.
-Słuchaj, bo... Mam takie pytanie... Przyszłabyś jutro ymm... Do nas na kolację?- zapytał zakłopotany.
-Co? Ale...
-No wiem, Ania wymyśliła, że chce cię poznać. Błagam- jęknął.
-No dobrze...- odparłam.
-Boże, kocham cię!- krzyknął.- To jutro podjadę po ciebie około dziewiętnastej, bo nie wiesz, gdzie mieszkamy. Pa!
-Pa...- rozłączyłam się. Czyli mam iść sama, spotkać się z panią Lewandowską? Jej spojrzenie, które posłała mi na lotnisku wystarczająco mnie zniechęciło, ale jeśli Lewemu tak zależy, mogę się zgodzić. Ania pewnie chce wiedzieć, z kim ma do czynienia i czy jestem godną "konkurentką". Szkoda, że zamiast urządzać takie szopki nie porozmawia ze mną na osobności. Może zrozumiałaby, że ja nie chcę jej zabrać męża?
_______________________________________________________
PRZEPRASZAM WAS STRASZNIE! Dzisiaj odebrałam laptopa z naprawy i czuję, że wracam do życia :)
Nie miałam jak dodać, zrozumcie :( Zaległości na Waszych blogach postaram się jak najszybciej nadrobić! ;**
Rozdzialik taki sobie, ale zostawiam do Waszej oceny i liczę na komentarze ;)
Kocham Was i pozdrawiam serdecznie :*
JEST... JEST..JEST..JEST.JEST...JEST!!!!!! :******* BOŻE !!! Jak ja się strasznie cieszę, że moja ukochana pisarka powróciła!! :)) Powróciła i to w jaki stylu :)
OdpowiedzUsuńDziewczyno kocham cię nad życie za ten rozdział :D Jest Genialny :) Czytałam go dziś rano i przecierałam oczy ze zdumienia :) Rozdział jest boski, genialny, cudowny, fantastyczny, powalający, rozbrajający, wybuchowy, odpałowy... I nie wiem jeszcze jaki !! :D Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia :D Piszę zupełnie poważnie :) Jak zobaczyłam, że dodałaś 13 to się tak cholernie ucieszyłam :))
Jestem bardzo ciekawa co wyjdzie, a raczej wyniknie z tej kolacji w domu Lewego.. Niby on nie powinien zdradzać Anki.. Bo w taki sposób pokazuje, że nie zasługuje na żadną kobietę. Ale z drugiej strony, on i Natalia pasują do siebie. Będzie im bardzo ciężko, bo Robert ma już rodzinę! :/ Cóż ca pech.. Ale rozdział i tak wymiata :)) Nie wiem dlaczego, ale podobało mi się zachowanie Marco. Może on trochę poukładał w głowie Lewego xD :))
Bardzo się cieszę, że jesteś :))
Pozdrawiam cię serdecznie :D
Buziaki! Maja :****
Pisarka haha :D Jak to ładnie ujęłaś kochana ;** Strasznie się cieszę, że się tak ucieszyłaś i że Ci się podobał :* I nawet nie wiesz, jak się cieszę, kiedy widzę taki komentarz i to od Ciebie <3
UsuńPozdrawiam kochana <333
oooo wreszcie się doczekałam!
OdpowiedzUsuńno i rozdział genialny!
ciekawe jak to wyjdzie z kolacją ;p
i Lewy tak fajnie bawił się z Julką ;p
poświęcenie, bo nawet w błocie się tarzał xD
hahah, suuuper :D
pozdrawiam :*
Dziękuję kochana! :D Też Cię pozdrawiam ;*
UsuńHezu ten rozdział jest cudowny! Strasznie mi sie podoba. Robert jaki..grrr Najpierw ją całuje, zaciąga do łóżka a później jest na nią wściekły. Nie ogarniam go :/ Ciekawa jestem jak będzie się zachowywała Ania na tej kolacji. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział http://trudny-wybor.blog.pl/ :)
OdpowiedzUsuńDzięki kochana ;* Oczywiście, zaraz zajrzę do Ciebie :* Pozdrawiam <3
UsuńMyślałam, że się już nie doczekaaaaaam! ;p Nareszcie! ;)
OdpowiedzUsuńPodobał mi się rozdział i cieszę się, że mimo wszystko się pogodzili. Ciekawa jestem co by się stało gdyby nie Mario i Marco. Z jednej strony dobrze, że tam byli, ale z drugiej strony... Lewy i Tala są dorośli!! Poczekamy, zobaczymy co to będzie z nimi dalej ;)
Miło się zachowała Ewa, ale z drugiej strony też bym była bardzo zazdrosna jakbym miała takiego faceta jak Lewy czy Kuba ;) Jestem ciekawa jak będzie wyglądać ta kolacja!! Dodawaj szybko kolejny! ;)
Nominowałam Cię do The Versatile Blogger.
Zapraszam na mojego bloga i nowy rozdział :)
Pozdrawiam,
Ruda! :)
Dzięki kochana ;*** I dziękuję za nominację :D Hah i jak najszybciej muszę nadrobić zaległości u Ciebie <3
UsuńPozdrawiam :)