sobota, 27 lipca 2013

Rozdział 14 "Ile jeszcze ze sobą wytrzymamy?"

 Szykowałam się do wyjścia na kolację do Lewego. Miałam straszną tremę, przed spotkaniem z jego żoną. Na pewno nie będzie to przyjemne wyjście.
 Rafał w ogóle ze mną nie rozmawia. Chciał wyjechać, ale przekonałam go, żeby został. Teraz znowu gdzieś wyszedł, więc przynajmniej jego miałam z głowy i mogłam spokojnie się przygotować.
 Usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Oznaczało to, że mój chłopak postanowił w końcu zawitać w moje skromne progi.
 -Wychodzisz gdzieś?- zapytał zawiedziony.
 -A co, nie mogę? Mam siedzieć w domu i patrzeć, jak to demonstrujesz swoją zazdrość?- odpyskowałam.
 -Skarbie, przepraszam cię- przytulił mnie i pocałował w policzek. Westchnęłam, ale trochę się ucieszyłam.
 -No dobrze- odparłam.- Ale i tak muszę wyjść.
 -A dokąd?- zapytał.
 -Emm... No do Roberta- odparłam. Wiedziałam, że zaraz wyniknie z tego kolejna awantura.
 -Żartujesz sobie!? Idziesz na kolację do Lewandowskiego!?
 -Błagam cię, nie histeryzuj... Będzie tam jeszcze jego żona, więc nie musisz być zazdrosny.
 -Idę z tobą- mruknął.
 -Że co!?- wrzasnęłam. Chłopak spojrzał na mnie jak na wariatkę.
 -Chciałem dzisiaj spędzić z tobą wieczór, ale nie mogę, bo idziesz do Lewandowskich, więc chociaż pozwól mi spędzić ze sobą trochę czasu!- jęknął i zrobił słodkie oczka. Pomyślałam, że jego minka nie jest nawet w połowie tak słodka, jak Lewego czy Mario.
 -Dobra... Tylko ubierz się jakoś sensownie- mruknęłam.
 Uśmiechnął się i pobiegł do sypialni się przebrać. Po dziesięciu minutach wyszedł, ubrany w granatową koszulę i dżinsy. Odetchnęłam z ulgą, bo nie wiedziałam w co się ubierze, a nie chciałam kolejnej awantury typu: "zachowujesz się jak moja matka, wszystko musisz robić za mnie!".
  Usłyszałam pukanie do drzwi. A pukać może tylko jedna osoba, wszyscy normalni wiedzą, że mam dzwonek. Otworzyłam i ujrzałam uśmiechniętego Lewandowskiego.
 -Hej Taluś... A kto to?- spytał głupio, patrząc na Rafała.
 -Emm... Robert... yyy... To jest Robert, a to jest Rafał, mój chłopak- przedstawiłam ich sobie i pewnie zrobiłam się cała czerwona.
 Podali sobie ręce, a Lewy wyglądał na skrępowanego.
 -To... Emm... Jestem pewny, że Ania chciałaby poznać was oboje, chodźcie- powiedział i ruszył przed siebie, czekając na nas przed drzwiami i patrząc na mnie wymownie.
 -Zamknij drzwi- krzyknęłam do Rafała i wyszłam pogadać z Robertem.- Jeśli ci to przeszkadza, to mogę coś wymyślić i zostaniemy.
 -Nie, tylko... Chciałem z tobą pogadać- wymamrotał.
 -To gadaj. Jesteśmy sami- popatrzyłam na niego ponaglająco, ale z mieszkania wyszedł Rafał. Westchnęłam lekko zirytowana. Poszliśmy do samochodu Lewego. Mój chłopak i ja usiedliśmy z tyłu. I zaraz zaczęła się rozmowa o samochodzie Roberta pomiędzy nim a Rafałkiem. Obydwóch chyba bardzo to wciągnęło, bo rozmawiali jeszcze długo po wyjściu z samochodu. A więc musiałam zostać sama z wizją zobaczenia Anii?
 Piłkarz otworzył drzwi i wpuścił nas do środka.
 -Hej, jestem w kuchni!- krzyknęła, ale zaraz z niej wyszła z na pozór szczerym uśmiechem. Gdyby ktoś nie był tak podejrzliwy jak ja, uważałby Anię za bardzo miłą osobę.
  Wszystko prezentowało się świetnie. Na stole stały potrawy, które wyglądały na strasznie czasochłonne. Widać pani Lewandowska chciała się idealnie zaprezentować. Była ubrana w łososiową, cienką sukienkę do kolan i wyglądała cudownie.
 Ania przywitała się ze mną i Rafałem, a następnie mocno pocałowała Lewego. Pewnie chciała mi zrobić na złość. Serio, myśli, że jestem zazdrosna o jej męża?
 Usiedliśmy i zaczęliśmy jeść. Wszystko co ugotowała było pyszne. Idealna żona- pomyślałam. Żeby tylko potem Rafał nie zaczął mieć za dużych wymagań!
 -Tak w ogóle to czym się zajmujesz?- spytała mnie Ania.
 -Pracuję w gazecie, jestem dziennikarką- odparłam.
 -Sportową?- dopytywała.
 -Nie- uśmiechnęłam się.
 -To w jaki sposób poznaliście się z Robertem?- zapytała zainteresowana.
 -W sklepie- powiedzieliśmy z Lewym w tym samym czasie i uśmiechnęliśmy się do siebie.- Przejechałem ją wózkiem- dodał piłkarz i oboje wybuchliśmy śmiechem.
 -A ja potem prawiłam mu kazania w samochodzie- i nowy wybuch śmiechu.
 -To jakim cudem dostałaś pracę w Borussi?- zapytała podejrzliwie brunetka.
 I za bardzo nie wiedziałam co miałam odpowiedzieć. Jeśli powiem, że to Lewy mnie tam zachwalał, narażę go na awanturę małżeńską, a innej wersji nie znam.
 -Pojechała w zastępstwie- powiedział Robert.- I szukaliśmy kogoś, a że Tala ma doświadczenie, to powiedziałem Kloppowi i tyle- dokończył Lewandowski.
  Dziewczyna uniosła brwi, ale nic już nie powiedziała. Przez resztę posiłku Ania i ja spędziłyśmy w ciszy, wsłuchując się w rozmowę Rafała z Robertem. Chłopaki całkiem dobrze się dogadywali, rozmawiali, jak to oni, o piłce nożnej, samochodach itp. Lewego chyba bardzo zajmowało opowiadanie o tym, jak to jest być piłkarzem, bo rozgadał się niemiłosiernie, a mój chłopak słuchał, jakby co najmniej Bóg do niego przemawiał.
 W pewnej chwili Rafał oznajmił, że musi iść na papierosa i wyszedł do ogrodu. Ania chwilę z nami posiedziała, ale Julka zaczęła płakać, więc chcąc nie chcąc musiała do niej pójść.
 -W końcu możesz mi powiedzieć, o co ci chodziło- powiedziałam do Lewego. Uśmiechnął się delikatnie.
 -Tęsknię za tobą- wyznał i złapał mnie za kolano. Wpatrywał się w moją twarz a ja skutecznie unikałam jego wzroku.
 -Ale... Przecież tu jestem, jak możesz tęsknić?- zapytałam, chociaż dobrze wiedziała, o co mu chodziło.
  Na to przybliżył się do mnie i mocno mnie pocałował. Na początku się temu poddałam, ale to nie było tak jak wcześniej. Tym razem całował mnie pewnie, mocniej, zachłanniej... Otrząsnęłam się i uderzyłam go w twarz.
 -No ej!- jęknął trzymając się za policzek.
 -Ej!? W pokoju obok TWOJA żona usypia TWOJE dziecko, a ty mnie chcesz zaciągnąć do łóżka!?- wrzasnęłam.
 -Cicho!- szepnął i przytknął mi palec do ust.
 -Nie będę cicho!- krzyknęłam zrzucając jego dłoń z twarzy.
 -Proszę- spojrzał na mnie smutnymi oczami. I w takiej chwili on jeszcze ma nastrój, żeby się wydurniać!?
 -Jesteś żałosny- syknęłam.- Tam jest twoja żona- wskazałam na pokój małej.- A tam mój facet!- wskazałam na taras.- A ty zajmujesz się mną!?
 -Zawsze można jeszcze pojechać do hotelu, jeśli przeszkadza ci ich obecność- odparł i uśmiechnął się łobuzersko.
 -To jednak prawda o tym, jak cię opisują w mediach? Nic nie warty dupek, bez żadnych zasad i żadnej moralności, dla którego liczy się tylko zabawa i kasa!?- chyba się obraził, bo już nic nie mówił, tylko złożył ręce na piersiach.
 W tym momencie do mieszkania wszedł Rafał.
 -Wychodzimy!- krzyknęłam do niego i zabrałam płaszcz z wieszaka.
 -Co? Czemu?- spytał zdezorientowany.
 -Bo nie wytrzymam w tym domu ani chwili dłużej!- powiedziałam sama do siebie.- Źle się czuję- odparłam na głos.
 -No dobra- odpowiedział zasmucony.- Miło było cię poznać Lewy i ciebie też Aniu- pożegnał się z nimi i otworzył mi drzwi. Zdążyłam jeszcze spojrzeć na Lewandowską, trzymającą na rękach córkę. I ja takiej małej ślicznotce miałam zabrać ojca?! Oczy piekły mnie od łez. Muszę stąd wyjść. Zaraz. Pożegnałam się jeszcze z Anią i wyszłam z ich domu, nawet nie patrząc w kierunku piłkarza.
 -Odwiozę was- krzyknął jeszcze z progu. Przypomniałam sobie, że nie wzięliśmy samochodu. No cóż, spacer czasami dobrze zrobi człowiekowi, zwłaszcza, że musiałam trochę ochłonąć.
 -Obejdzie się!- odwarknęłam do niego i ruszyłam szybko przed siebie.
 -Taluś, co jest?- spytał delikatnie Rafał i złapał mnie za ramię.
 -Nic- odparłam.
 -Kochanie- jęknął.
 -Naprawdę, nic takiego- z trudem powstrzymywałam płacz.
 Nic nie mówił, tylko mnie przytulił. Tego mi właśnie było trzeba. Ciepła ramion chłopaka, który nigdy mnie nie zostawi. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo za nim tęskniłam.

 [Robert]
 Stałem i patrzyłem, jak Natalia przytula się do swojego chłopaka. Czułem się jak ostatni dupek. Wobec Natalii, Anii, a nawet Rafała. Zastanawiało mnie, czemu ona bardziej martwi się o moją rodzinę niż ja sam. Czy naprawdę jestem taki beznadziejny?
 -Nie jedziesz?- spytała Ania opierając się o moje plecy.
 -Wolą... Się przejść- odparłem. Moja żona wychyliła się zza mnie, żeby zobaczyć, czemu się przyglądam. Zauważyłem uśmiech na jej twarzy. Ja nie mogłem już patrzyć na tę parę zakochańców i poszedłem do salonu.
 -Co ty taki smutny?- zapytała siadając mi na kolanach.
 -Nie smutny, tylko zmęczony...- odparłem.
 -Biedny- zrobiła smutną minkę i pocałowała mnie w policzek. Miałem dosyć tego, jaka była zadowolona. To było jasne, że zrobiła tą całą kolację tylko na pokaz. Wstałem i zacząłem iść na górę.- Gdzie ty idziesz!?
 -I co? Zdałem? A może ona zdała!?- krzyczałem. Dziewczyna spojrzała na mnie jak na wariata.- To przecież oczywiste, że zaprosiłaś ją tu tylko po to, żeby jej pokazać że ma się ode mnie odwalić! I żeby sprawdzić, jak się będziemy zachowywać w swoim towarzystwie! I co!? Zdaliśmy!?
 -Przestań się na mnie wydzierać Lewandowski!- wrzasnęła.- Jeśli nie rozumiesz tego, że cię kocham i nie chcę cię stracić, to już nie mój problem!- też wstała i weszła na schody, jednak w połowie drogi się zatrzymała.- I śpisz dzisiaj na kanapie!
 -Przecież mamy drugą sypialnię... Po co mam się kisić na kanapie- powiedziałem do siebie.
 -Mówiłeś coś?- warknęła. Tylko westchnąłem i poszedłem do kuchni.
 Słyszałem, jak wchodzi po schodach. Tym razem już nie miałem zamiaru jej przepraszać. To było jasne, że nasze małżeństwo się wali. Ukryłem twarz w dłoniach. Nawet nie wiem, czy dalej ją kocham. Nie można tak po prostu skreślić pięciu lat wspólnego życia, tylko dlatego, że dopadł nas kryzys w związku. To jest normalne, tylko... Że my się nigdy nawet nie kłóciliśmy. Zawsze byliśmy zgodni, jakby łączyła nas jakaś więź porozumienia... A teraz? Teraz ona dorosła, chciała mieć normalne życie, była odpowiedzialna, dojrzała, a ja? Mnie dalej kręciły bardziej imprezy, zakrapiane alkoholem niż rodzinne siedzenie w domu przed kominkiem.
 Pytanie, ile jeszcze ze sobą wytrzymamy?

  [Natalia]
 Wróciliśmy do domu przytuleni do siebie. Własnie takiej bliskości potrzebowałam. Kogoś, z kim mogę się całować, przytulać i wiem, że nie robię wtedy nic złego.
 -Co on ci zrobił?- zapytał, kiedy przekroczyliśmy próg domu.
 -Nic- odparłam zdziwiona.
 -Yhym. Jasne. To czemu płakałaś?- dopytywał się.
 -Przecież nie płakałam...
 -Widziałem. Nie chciałem cię już pytać w ich obecności, ale wiem, że coś się stało. Wtedy kiedy wyszedłem...- złapał mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy.- Co on ci zrobił?
 -Mówię, że nic!- krzyknęłam zdenerwowana i pobiegłam do siebie. Zachowywałam się jak histeryczka, wiem, ale... Ja już nie mam siły. Lewandowski tak namieszał mi w głowie, że pomimo tego, że już nigdy więcej nie chcę go widzieć na oczy, to cały czas o nim myślę.
 Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Jak byłam nastolatką, zawsze tak robiłam i myślałam, że problemy znikną. Ale jakie ja wtedy miałam problemy?
 Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Nic nie odpowiedziałam. Mimo to, Rafał wszedł do mojej sypialni i położył się obok mnie na łóżku. Przytulił mnie i nic nie mówił. Ja nie zasługuję, żeby się tak mną zajmował. Całowałam się trzykrotnie z Robertem, w tym dwa razy umyślnie.
 -Zostaw mnie- powiedziałam przez łzy i odsunęłam się od niego.
 -Możesz przestać być taka?- spytał z wyrzutem.
 -Nie, nie mogę- warknęłam.
 -Taluś...- jęknął.- Ja nie wiem co się z tobą dzieje.
 -Ja też nie wiem- odparłam chłodno.
 -Lewandowski popsuł ci humor i musisz się na mnie wyżywać?
 -Nie chcę o nim rozmawiać!- krzyknęłam.
 -Ciekawe czy dla niego też jesteś taka oschła- mruknął pod nosem.
 -Słucham!?
 -Jezu, mam uwierzyć, że se sobą nie spaliście? W tym całym Doniecku?- mówił, jakby to było coś oczywistego.
 -Możesz przestać mnie traktować jak dziwkę!?- wrzasnęłam. Już mnie taki jeden dzisiaj tak potraktował- pomyślałam.
 -Może nią jesteś, jeśli ci tak zależy na tym Lewandowskim?!- też krzyknął.
 -Wyjdź stąd- warknęłam.
 -Co? Ja mam stąd wyjść? Ja cię przynajmniej nie zdradzam!
 -Kurwa głuchy jesteś!? Wynoś się stąd!- wydarłam się tak, że pewnie pół kamienicy mnie słyszało.
 -Ej, co się dzieje?- spytał Gotze, który właśnie wszedł do mojego mieszkania. Tak drzwi były otwarte, brawo Natalia.
 -Nic- odparłam i wskazałam mu wzrokiem, że ma sobie iść.
 -A co cię to obchodzi?- spytał mój facet.
 -Ty też stąd wyjdź! Wszyscy idźcie w cholerę!- krzyknęłam i usiadłam załamana na kanapie. Czyli takie jest uczucie, kiedy życie ci się wali?
 Gotze wyrzucił z domu mojego, awanturującego się chłopaka, a potem podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
 -To był ten twój "cudowny" chłopak?- zapytał mnie piłkarz. Potaknęłam i dalej płakałam w jego ramionach.- Słyszałem, że byłaś dzisiaj u Lewych.
 Spojrzałam na niego, jakbym chciała go zabić.
 -A powiedział ci chociaż ten pajac, co chciał zrobić?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
 -Nie... A ty mi powiesz?
 -Powiem... Ale jutro... Jestem zmęczona- powiedziałam. Pocałowałam go w policzek i poszłam do swojej sypialni.- A... Zostaniesz ze mną?
 -Pewnie- uśmiechnął się przyjaźnie i poszedł za mną. Położył się obok mnie i zasnęliśmy. Miło było tak czuć kogoś obok siebie.
 [Następny dzień]:
 Mario jeszcze spał. Uśmiechnęłam się na jego widok. Cieszyłam się, że mam kogoś takiego. Jeszcze niedawno cieszyłam się, ze mam Lewego, ale... Teraz już wiem o co mu chodziło.
 Wstałam, delikatnie i cicho, żeby nie budzić Mario. Udałam się do kuchni i zaparzyłam sobie kawy. Podczas jej picia, włączyłam laptopa i zobaczyłam wiadomości na poczcie. Prawie wszystko stanowiły powiadomienia z facebooka i reklamy, ale jedna mnie zaciekawiła.
 Była od Piotrka Nowakowskiego, siatkarza, z którym przyjaźnię się odkąd jest w Resovii.

 Hej Taluśka, co u cb? :) Dawno się nie widzieliśmy, nie? Pomyślałem, że mogłabyś przyjechać do Polski, zobaczylibyśmy się w końcu ;) A Igła i Zibi też już za tobą płaczą ;] To jak? Zabukowałem ci bilety kochana, więc nie musisz się martwić ;3 20 luty pasuje?;*
                                                                                             Piotrek

 Najpierw zaśmiałam się z jego wybujałej wyobraźni. Ja, do Polski? Ale potem, zaczęłam uważnie analizować wszystkie za i przeciw. Chyba potrzebowałam odskoczni od Dortmundu. Musiałam odpocząć od Lewego, Rafała i całej Borussi, której piłkarze w szatni pewnie plotkują na mój temat. Chciałam pogadać z kimś bezstronnym, poradzić się, a rozmowa z Vanessą by się nie udała, bo albo bardziej skupiłaby się na tym, że całowałam się z Lewym niż na tym, gdzie naprawdę leży problem, albo byłaby z góry do niego uprzedzona, bo to przecież Borussen.
 Potrzebowałam Piotrka. On zawsze umiał mnie pocieszyć, wysłuchać, był dla mnie jak starszy brat, był moim najlepszym przyjacielem!
 Bez zastanowienia wzięłam walizkę i zaczęłam się pakować. Musiałam wyjechać, teraz zaraz i najlepiej nikomu o tym nie mówiąc. Miło będzie, kiedy ktoś w końcu zacznie się o mnie martwić. Nowakowskiemu też się nie będę zapowiadać. Chciał mnie, to ma. Zrobię mu wjazd na chatę z zaskoczenia, a co? I tak się ucieszy, nie ma wyjścia.
 Spakowałam się na szybko, a Gotze nawet nie wiedział, że wyszłam. Zdziwi się jak się obudzi. Przez Lewego zrobiłam się wredna. On zawsze wszystkim dogryzał i teraz to przeszło na mnie. Jak choroba. Tak, chyba Lewandoholizm.
 Pojechałam szybko na lotnisko, ale lot miałam dopiero za godzinę. Usiadłam w poczekalni i zamknęłam oczy. Przez to wszystko to się nawet nie wyspałam. Siedziałam tak już z dwadzieścia minut i rozmyślałam, ale musiałam iść na odprawę. Nie lubiłam tego, ale cieszyłam się, że nie muszę już tak bezczynnie siedzieć.
 Kiedy siedziałam już w samolocie, włożyłam do uszu słuchawki, puściłam moją ulubioną piosenkę, Imagine Dragons- Radioactive i wzięłam do ręki książkę mogłam już się odprężyć i najlepiej w ogóle stąd nie wychodzić. Zagłębiłam się w lekturze, ale nie mogłam się na niej skupić i pewne rzeczy musiałam czytać dwa razy. Nigdy mi się to nie zdarzało, książki to przecież moja pasja, a teraz? Zamiast głównego bohatera wyobrażam sobie Lewandowskiego, a słowa w ogóle do mnie nie docierają.
 Postanowiłam, że pójdę spać. Tu przynajmniej nie będę musiała się wysilać. Po kilku minutach odpłynęłam, a co mi się śniło? Oczywiście Robert...

 [Robert]
 Kończyłem właśnie jeść śniadanie. Dzisiaj musiałem się usamodzielnić, bo moja żonka się zbuntowała, powiedziała, że jak nie umiem sobie sam zrobić śniadania, to mogę głodować i ma mnie gdzieś. Tak, nie ma to jak uroki życia w małżeństwie. Konsumowałem sobie przepyszne tosty z nutellą, którą ukrywałem przez Anią, kiedy usłyszałem dzwonek. Powolnym krokiem poszedłem otworzyć, a w drzwiach ujrzałem mojego przyjaciela. No nie, ten to mi pewnie zaraz będzie znowu o bzdetach narzekał.
 -Jest u ciebie Natalia!?- spytał przerażony Gotze.
 -Wiesz, to było wredne- zauważyłem ze stoickim spokojem.- A co, jeszcze ci nic nie powiedziała? Twoja przyjaciółka od serca?- warknąłem.
 -Powiedziała tylko tyle, że jesteś pajac! I ja się pytam, co jej zrobiłeś!?
 -A co cię to? Sprawa pomiędzy mną i nią, jeśli chce, to niech ci sama powie- dzisiaj zdecydowanie nie byłem w nastroju na tłumaczenie wszystkim, dlaczego Natalia mnie nienawidzi.- A co? Zgubiła ci się twoja ukochana, że tak jej szukasz? Może uciekła?- aż sam nie mogłem uwierzyć w to, ile jadu w sobie dzisiaj miałem.
 -Tak, może uciekła- mruknął.- Tyle, że od ciebie!
 -Czemu ode mnie?- zapytałem oburzony.
 -Bo ty jej coś wczoraj zrobiłeś!
 -Ona tylko... Opacznie zrozumiała moje słowa- odparłem.
 -Ty jesteś za to cały opaczny. I czemu jesteś taki spokojny?! Nie interesuje cię, że jej nie ma!?
 -Jezu, może po prostu poszła na zakupy, albo do Van... A ty jak zwykle robić problemy...
 -Nic cię to nie obchodzi!? Naprawdę!?- teraz to już się nieźle wydzierał. Całe szczęście, że Anka sobie poszła, twierdząc, że dusi się ze mną w jednym pomieszczeniu.
 -Szczerze? Mam to gdzieś- skłamałem, ale brzmiało to jak najbardziej wiarygodnie. Może dlatego, że sam w to wierzyłem.
 -Myślałem, że ci na niej zależy...- powiedział już bardziej do siebie niż do mnie.
 -To źle myślałeś! Co ja jestem, Matka Teresa, żebym się wszystkimi zajmował! Nie, przecież ja jestem Lewandowski, najgorsza szuja bez uczuć, której zależy tylko na jednym, więc weź tą swoją szanowną, grubą dupę i wyjdź! Jak chcesz jej szukać to idź po Reusa, ja nie mam zamiaru! Chociaż on też bardziej przejmuje się moją żoną niż ja sam- wybuchnąłem. Mario patrzył na mnie smutno. Chyba go uraziłem.Cóż.
 -Może to ty się powinieneś zmienić, a nie ciągle czepiasz się innych, co?- spytał cicho i wyszedł z mojego domu.
 Ja mam się zmieniać? No może trochę, zważając na to, że Reus, Ania, Tala i teraz jeszcze pewnie Gotze się do mnie nie odzywają. Nikt mnie już nie lubi... Może jedynie Szczęsny Nieszczęsny.
________________________________________________
No siemka ;3 Wiem, że trochę długo nie dodawałam (znowu) ale nie miałam jakoś weny. Muszę się znowu przyzwyczaić do pisania i w ogóle :) Ale jak już pójdzie, to znowu będę do trzeciej w nocy przed laptopem siedzieć i pisać :3
A co do rozdziału... Lewy zachował się znowu jak dupek Hehe, ja to go jednak muszę nienawidzić. Nienawidzę go, chociaż go kocham :)
Rozdział taki sb, niezbyt mi się podoba, ale zostawiam do Waszej oceny!
A dzisiaj gramy z Bayernem, hahaha :D Kto się jara tak jak ja? :D
Pozdrawiam miśki!!! ;**** Do następnego <3 Liczę na wiele komentarzy :D

10 komentarzy:

  1. oj Lewy, Lewy !
    ale dupek z niego..
    ja też go kocham, ale zachowania nie pochwalam!
    czekam na więcej:)
    i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ci kochana ;* I muszę wejść szybko na Twojego bloga o siatkarzach i nadrobić zaległości <333
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. No co za dupek! To się nie da normalnie inaczej określić! Cholerny egoista!! Tylko o sobie myśli! Ani Tala,ani Anka na dobrą sprawę już nic dla niego nie znaczą! No mam ochotę mu przywalić!
    Rafał też mnie zbulwersował! Czemu on od razu zakładał, że się z Tala z Lewy przespała... no co za kolejny dupek!
    Mam nadzieję, że Tala się jakoś pozbiera! :)
    Czekam na kolejny rozdział i życzę WENY!!! ^^
    Zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
    Pozdrawiam,
    Ruda! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, Lewy to straszny dupek, przynajmniej u mnie ;> Dziękuję i pozdrawiam ;***

      Usuń
  3. Kochana! Napisałam ci taki wspaniały koment ale się usunął:-V zacznę jeszcze raz!
    Narzekam na brak czasu więc będzie nieco krótszy komentarz niż zawsze.
    Hm... Lewy.. Niby zachował się jak dupek, ale jednak jego zachowania mi się podobało :-D Pomimo wszystki jednak zle zrobił. Nie powinien był, ale co miał chłopak poradzić?? Hahahhaa :-D Ta sytuacja przy stole. Natalia miała zupełna rację. Jakby to wyglądało? On z nią ten teges a w tym samym pomieszczeniu siedzi jego żona i córka.. No nienormalne to wszystko :-|
    Rafał.. Głupi dupek!! Nicierpie tego palanta ! Mogłabym mu oczy widelcem wydlubac :-D wiem. Podla jestem :-* Ale nie rozumiem tego jak Natka mogła z nim być??
    Anka... No szuja, ale z drugiej strony rozumiem jej zachowanie.. Wie,że zaczyna tracić ukochaną osobę i postanawia o szujanią walczyć :-) Też bym tak zrobiła :-P
    Natalia.. Ta najbiedniejsza ...co by nie zrobiła będzie złe. Nic nie da je pełni szczęścia. Chyba że Mario, z którym powinna być od początku :-*
    Dobra. To na tyle ;-) czekam na kolejny ;-)
    Buziaki :-*:-*:-*:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, niby Lewy zachował się strasznie, ale wiadomo, że on to robi no... No nie chcę tu za dużo spojlerować, hehz :) Rafała nigdy nie lubiłam ;P :D Mi też szkoda Natali, no ale cóż, nie będę spojlerować, jak już mówiłam :* Niedługo będzie szczęśliwsza, tyle Ci powiem ;***
      Dziękuję Ci kochana, uwielbiam Cię za wszystko <333
      Buziaki ;***

      Usuń
  4. Bardzo fajny blog ;) Czytam go dopiero od dzisiaj i już wszystkie rozdziały nadrobiłam :D Czekam na następny rozdział z niecierpliwością ;) Po cichu mam nadzieję, że jednak Tala będzie z Goetze ;D Serdecznie pozdrawiam ;) Karu ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu ten Lewy to jakiś dupek jest normalnie. Jak można zrobić coś takiego a później jeszcze wyrzyć się na Mario?! Ciota jedna... Co do rozdziału (tak ogółem) to bardzo fajny. Nie wiem co ty od niego chcesz. Pozdrawiam :**
    P.S Borussia-Bayern 4:2!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, wiem, macie prawo nienawidzić Lewusia :> Sama go nienawidziłam trochę po tym rozdziale, ale na szczęście w prawdziwym życiu taki nie jest :D A Gotze jest biedny, rzeczywiście ;< Ale jakby to ująć, Lewego też trzeba rozumieć, zachowuje się strasznie, wiadomo, ale życie małżeńskie mu się wali, a on jest zagubiony :)
      Pozdrawiam :***
      PS. Wiem i dalej się jaram naszym Superpucharem <333

      Usuń