czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 15 "Odwiedziny u Nowakowskiego"

[Natalia]

 Wylądowałam na lotnisku w Rzeszowie. Nie umówiłam się tu z nikim, doskonale znałam drogę i do mojego szwagra i do Piotrka, jednak dzisiaj postanowiłam nawiedzić tego drugiego. Miałam zły humor i potrzebowałam pocieszenia, więc to raczej nie będzie miła rozmowa. Chociaż z Nowakowskim wszystko jest możliwe.
 Podjechałam taksówką pod jego dom. Kierowca słysząc adres spojrzał na mnie jak na idiotkę, ale zawiózł mnie do siatkarza. Zapłaciłam mu i zapukałam do drzwi przyjaciela.
 -Taluśka?- zapytał zdziwiony, kiedy mnie zobaczył. Zawsze mnie tak nazywał, co mnie strasznie czasami irytowało.
 -Piotruś- jęknęłam i rzuciłam mu się na szyję.
 -Boże, cześć... Nie wiedziałem, że przyjedziesz. Nie odpisałaś na mejla- powiedział z wyrzutem, patrząc na mnie troskliwym wzrokiem.- Nieźle się załatwiłaś. Albo raczej ktoś cię załatwił. Chcesz pogadać?
 -Na razie nie... Może potem. Muszę to wszystko najpierw sama ogarnąć- odparłam i spróbowałam się lekko uśmiechnął. Miałam fatalny nastrój i głupio mi było, że obarczam Piotrka swoimi problemami.
 -Napijesz się czegoś?- zapytał, kiedy usiadłam w jego salonie i odruchowo skierował się do kuchni.
 -A może być coś mocniejszego?- spytałam cicho, patrząc na niego słodkimi oczkami.
 -Wiesz, że alkohol źle na ciebie wpływa...- zająknął się, ale posłusznie nalał mi whiskey do szklanki.- Ktoś ci musiał poważnie zaleźć za skórę.
 -No tak... To był Rafał- usłyszałam z ust blondyna ciche "wiedziałem" i uśmiechnęłam się lekko.- Chyba się rozstaliśmy, ale nie jestem pewna... Opowiem ci wszystko jutro, ok? Teraz chcę normalnie porozmawiać.
 -Nie jestem pewnie, czy nadajesz się do normalnej rozmowy- spojrzał na mnie krytycznym wzrokiem.- Nie wolisz się wygadać?
 -Mówię. Jutro. Jest późno, a ja nie chcę na razie o tym gadać...
 -No dobrze- zgodził się.
 -To, co u ciebie?- zapytałam. Spojrzał na mnie jak na idiotkę.- No co, nie widziałam cię dwa miesiące, chyba muszę nadrobić zaległości!
 -Więc tak, u mnie dobrze, dalej jestem forever alone- odparł i uśmiechnął się.
 -To tak jak ja- przybiłam mu piątkę.
 -Szczerze? Nie chcę cię urazić, ale byłem pewien, że z tego twojego związku z tym dupkiem nic nie wyjdzie- stwierdził.
 -Hahaha, dzięki za wsparcie- mruknęłam.
 -Proszę. To tylko szczerość kochana- odpowiedział i wzruszył ramionami. Tak, szczery to on był, czasami aż za bardzo.- A co u Nesski?
 -Dobrze, tylko ostatnio mnie wkurza.
 -Ciebie wszyscy wkurzają- zauważył.
 -To wszystko przez Lewandowskiego!
 Spojrzał na mnie zdezorientowany.
 -Roberta?- prychnął i zaczął się śmiać, ale gdy zobaczył moją minę spoważniał i wytrzeszczył oczy.- Żartujesz? TEGO Lewandowskiego?
 -Tak...
 -Ale... Skąd... Skąd ty go znasz?
 -Opowiem ci wszystko jutro, już mówiłam.
 -Teraz to ty mnie dopiero zaciekawiłaś- przyznał.
 -Lepiej opowiadaj. Co tam w Sovii? Co u chłopaków?- pytałam, żeby zmienić temat.
 -Wszystko dobrze... Chłopaki się za tobą strasznie stęsknili...- uśmiechnął się.- A Igła i Iwonka jak się dowiedzą, że najpierw przyjechałaś do mnie, to się dopiero wściekną- dosłownie pękał ze śmiechu.- Czuję się wyróżniony- zacieszał się.
 -To się nie czuj, potrzebowałam pogadać z kimś kto jest tak samo pojebany jak ja- wytknęłam mu język.
 -Gdybym nie był tak pojebany jak ty, to byśmy się nie przyjaźnili- uśmiechnął się szeroko a ja razem z nim.
 Potem gadaliśmy o wszystkim i o niczym, jak za dawnych czasów. Poznaliśmy się trzy lata temu i chociaż oboje staliśmy się bardziej dojrzali, w swoim towarzystwie zachowywaliśmy się jak dzieci.

 [Następny dzień]
 Obudziłam się leżąc na Piotrku. Tak, spędziliśmy wspólnie noc. Nie wiem czemu, ale to pomogło mi odreagować i czuję się teraz lepiej.
 Nasza znajomość z Nowakowskim zaczęła się od tego, że... Kiedy się poznaliśmy, od razu między nami zaiskrzyło. Na jednej z imprez, poszliśmy ze sobą do łóżka i... Potem byliśmy razem około pół roku, ale jakoś nie pasowaliśmy do siebie, cały czas się kłóciliśmy. Postanowiliśmy od siebie... Odpocząć. I tak się skończyło, że przyjaźnimy się i chyba nie przeżyliśmy nigdy żadnej poważnej kłótni.
 Śmiejemy się, że jeśli po trzydziestce nie będziemy po ślubie, to ożenimy się ze sobą.
 Zauważyłam, że blondyn już nie śpi, tylko mi się przygląda i się uśmiecha.
 -Co się tak patrzysz?- spytała i odwzajemniłam uśmiech.
 -A co, nie mogę? Ty też się patrzysz- odparłam i wystawiłam mu język i sama nie wiem czemu, zaczęłam jeździć mu palcem po klacie.
 -Czy ty próbujesz mnie znowu uwieźć?- zapytał udając oburzenie.
 -A jeśli tak to co?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie i spojrzałam mu wyzywająco w oczy.
 Najpierw uśmiechnął się łobuzersko, ale potem na jego twarzy pojawił się grymas.
 -Ktoś ci musiał bardzo zajść za skórę...- westchnął i spojrzał na mnie z troską.- Nigdy się tak nie zachowywałaś. Widać, że musisz odreagować- stwierdził.
 -I co jeszcze wywnioskowałeś, panie psycholog?- spytałam ironicznie.
 -Ja chcę ci tylko pomóc- uśmiechnął się lekko.
 -Dobra... Powiem ci, co się wydarzyło, ale... Ta historia będzie dość długa...- opowiedziałam mu w skrócie wszystko co się wydarzyło od pierwszego spotkania z Lewym, o tym, jak się zaprzyjaźniliśmy i o tym, do czego między nami doszło w Doniecku... Opowiedziałam mu wszystkie miłe chwile, ale też te mniej. Na przykład kolację u Lewandowskich, albo oskarżenia mnie przez Rafała o zdradę.
 -Idiota- syknął Piotrek, kiedy powiedziałam mu o tym ostatnim.- Błagam, jeśli kiedyś go spotkam, będę mógł mu przywalić?- spojrzał na mnie miną kota ze Shreka.
 -A pewnie! I najlepiej mi to jeszcze nagraj, będę oglądać, jak będę mieć zły humor!- odparłam i wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem.
 -Wiem, co poprawi ci humor!- krzyknął i cieszył się, jakby co najmniej Ligę Światową wygrał.
 -Oświeć mnie.
 -Pójdziesz ze mną na trening?- spojrzał na mnie słodkimi oczkami. Jak mogłam się nie zgodzić? Przecież w gruncie rzeczy uwielbiam tych idiotów i stęskniłam się za nimi.
 -Okej- westchnęłam, jakbym robiła mu przysługę, choć tak naprawdę on robił ją mi.
 -Uwielbiam cię!- mocno mnie przytulił i poderwał się z łóżka.
 -To może ja zrobię śniadanko, a ty się ogarniesz?- zaproponowałam. Spojrzał na mnie zdziwiony moją nagłą przemianą.- No wiesz, to tak, żeby ci podziękować- dodałam.
 -Nie masz za co, ale jeśli już tak nalegasz- odparł i zniknął w łazience. Uśmiechnęłam się do siebie i zeszłam na dół. Zastanawiałam się, co przygotować, nie chciałam, żeby to było jakieś niezdrowe, w końcu dieta sportowców siatkarzy też obowiązuje. Ale z drugiej strony pomyślałam, że Piotrek na pewno bardziej się ucieszy z czegoś słodkiego, czego na co dzień by nie zjadł.
 Postanowiłam, że zrobię nam naleśniki z bitą śmietaną, albo nutellą. Smażyłam właśnie nasz posiłek, kiedy do kuchni wszedł Nowakowski, ubrany jak zwykle w klubowy dres.
 -Co tak pięknie pachnie?- zapytał wciągając do płuc zapach roznoszący się po mieszkaniu.
 -Nasze śniadanko- odparłam promiennie.
 -Naleśniki!- krzyknął uradowany jak małe dziecko.
 -Boże, Piotrek... Przerażasz mnie- powiedziałam.
 Na to siatkarz zaczął się śmiać.
 -Może w czymś ci pomóc?- spytał.
 -Usiądź i mi nie przeszkadzaj, to mi najlepiej pomoże- poleciłam mu, kiedy zobaczyłam, że zmierza w moim kierunku. Na pewno albo by coś rozbił, rozlał, albo pociąłby się nożem, chociaż nawet nie jest nam potrzebny nóż.
 Blondyn wygiął usta w podkówkę i zajął swoje miejsce przy stole.
 Śniadanie zjedliśmy w miłej atmosferze, jak za dawnych lat, można powiedzieć. Nowakowski wychwalał pod niebiosa zrobione przeze mnie naleśniki. Niestety, albo i stety, ta sielanka nie trwała długo, bo trzeba było się zbierać na trening. Pobiegłam szybko się ubrać. Wybrałam zwykłe rurki, czarną bokserkę i szarą bluzę. Nie chciałam się stroić, bo w głębi duszy liczyłam, że sobie z nimi pogram.
 W drodze rozmyślałam, można powiedzieć, że o moim życiu. Teraz jestem w Polsce, ale co będzie, kiedy będę musiała wrócić do Dortmundu. Może nie będę widywała za często Lewandowskiego, ale mieszkam obok jego najlepszego przyjaciela, więc spotkania będą nieuniknione.
 Wyszliśmy z czerwonego audi Piotrka i weszliśmy do hali. Na razie nie było nikogo, było tylko parę dziewczyn na trybunach, pewnie to ukochane siatkarzy. Nie znałam się aż tak bardzo z wybrankami moich przyjaciół, w sumie znałam tylko moją siostrę, a z resztą to tak bardziej z widzenia. "Mój" siatkarz właśnie zniknął w szatni, a ja usiadłam kilka rzędów pod resztą dziewczyn i czekałam na chłopaków. Po mniej więcej pięciu minutach, na parkiet wybiegli moi siatkarze.
 Zibi Bartman, Grześ Kosok i mój szwagier- Igła podbiegli do mnie, zaczęli witać i przytulać.
 -No wiesz co?! Przyjechałaś i nic nie powiedziałaś?!- spytał z wyrzutem Krzysiek.
 -Chciałam wam zrobić niespodziankę, nawet Piotrek nie wiedział- odparłam.
 -A wiesz co ci Iwonka zrobi, jak się dowie, że nie przyjechałaś do nas, tylko do niego?- zapytał.
 -Myślę, że jakoś przeżyję- uśmiechnęłam się. Zaczął się trening...

 [Robert]
 Mimo wszystko martwiłem się o nią. Minęły już dwa dni, a Mario, Ness ani nikt nie wiedział, gdzie jest Natalia. Było mi głupio, że na początku się tym nie przejąłem. Ale teraz już nie mogę się wycofać, dalej uważam, że mnie to nie obchodzi. Marco i Mario dalej się do mnie nie odzywają, a do tego jeszcze Hummels, który kiedy dowiedział się, jak zareagowałem na jej zniknięcie, strasznie się wściekł. Wszystkim na niej zależało, oprócz mnie. Tylko, że oni nie wiedzą, co się dzieje we mnie w środku.
 Z Borussi tylko Sahin nie jest do mnie wrogo nastawiony. Mógłbym obarczyć o to winą Reusa i Gotzego, bo to oni gadają o naszych prywatnych problemach w szatni, ale prawda jest taka, że sam jestem sobie winien.
 Kiedy wróciłem do domu, postanowiłem do niej zadzwonić. Podobno od nikogo nie odbiera, nie wiem czemu, myślałem, że ze mną będzie inaczej. Wykręciłem jej numer i czekałem.
 -Halo?- odebrała.- Robert?
 Stałem przez chwilę zupełnie zamurowany. Jak dobrze było usłyszeć znowu jej głos. I ode mnie odebrała... Czyli jednak coś dla niej znaczę. Chciałbym jej wszystko powiedzieć, ale...
 -Przepraszam- powiedziałem cicho. To była chyba najważniejsza rzecz, którą chciałem jej przekazać. Nie pytałem ją o to, gdzie jest. Ważne, że jest bezpieczna. Rozumiałem ją, że chce trochę od tego wszystkiego odpocząć. Rozłączyłem się.
 Cały czas myślałem o tym, że ode mnie odebrała. A to ja ją najmocniej zraniłem. Prawdopodobnie to przede mną uciekła. Nie miała powodów, żeby nie odbierać od Gotzego, Ness, Reusa czy Matsa. Oni jej nic nie zrobili w przeciwieństwie do mnie. A mimo to odebrała.
 Poczułem się, jakby wstąpiły we mnie jakieś nowe siły. Ta rozmowa, o ile można to było tak nazwać poprawiła mi humor.
______________________________________________
Hej. :) Wiem, że zanudzam Was moim niezadowoleniem, ale i tym razem powiem: Ten rozdział mi się nie podoba ;D Jakiś taki wymęczony, bo mam podły humor.
Rozdział zostawiam do Waszej ocenki, liczę na komentarze :) Kocham Was ;* Pozdrawiam <3
Pokażcie, że warto prowadzić tego bloga! <3

7 komentarzy:

  1. Jejku wiesz co? Cały czas myślę o tym dlaczego Natalia odebrała telefon od Roberta a od innych nie chciała. Mimo że to on właśnie tak bardzo ją zranił. Wyczówam romansik xD
    Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Natka sama tego nie wie ;> Jej życie jest ogólnie strasznie pogmatwane xD Dziękuję kochana i pozdrawiam ;**

      Usuń
  2. Zanudzasz ??? No ty chyba zwariowałś ! Ja tak bardzo lubie to opowiadanie, że nawet w te upalne dni mam czas i ochotę je komentować :-DJa tam bym chciała żeby Natka była z Lewym.. Ale ja wiem że to jest niemożliwe... Piotrek jest Mega!!! Dzięki tobie zaczęłam lubić siatkę :-D Hehehhe... Obejrze sobie parę meczy i będę znała wszystkich siatkarzy :-P Hehehhe... To świetny kolega i przyjaciel.. Chciałabym mieć takiego :-D Pomimo wszystko.. Lewy jak się podniecil na sam koniec :-* Hahahhaha... Obaw na całego :-P
    Dobra kochana .. Ja już mykam na inne blogi bo mam mnóstwo zaległości :-\
    Papatki i do następnego :-* <3
    Buziaki :-*:-*:-*:-*:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger więcej informacji u mnie : http://milosci-nie-zabijesz.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html
      Zapraszam i pozdrawiam :** Maja <3

      Usuń
    2. Dziękuję Ci bardzo, za nominację i za ten komentarz! <3 Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy :) Cieszę się, kiedy ktoś docenia to co robię i kiedy komuś się to podoba, a komentarze od Ciebie, zawsze powodują, że się uśmiecham :3 No uwielbiam Cię no! :D Fajnie, że dzięki mnie zaczęłaś lubić siatkę, haha ja dzięki Tobie zaczęłam lubić Wojtusia, więc jesteśmy kwita <3
      Pozdrawiam kochana, buziaki ;**

      Usuń
  3. Ja mam wrażenie, że Robert to ma rozdwojenie jaźni xD hahaha! Do Natalii mówi co innego, myśli sobie jeszcze co innego! No po prostu z nim się nie da wytrzymać ;p
    A z Natki to ja widzę, że też jest niezłe ziółko ;)
    Fajny rozdział :) Bardzo mi się podobał :)
    Czekam na kolejny!
    Ja jestem właśnie w trakcie pisania prologu nowego opowiadania :)
    Pozdrawiam,
    Ruda! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Robert nigdy nie był do końca normalny, hihi :D A Natka nie jest przykładem do naśladowania, fakt xD Oboje są jacyś tacy lekko psychiczni, ale jacy mają być, jeśli ja im wymyślam życie? xDDD
      Dziękuję za opinię i pozdrawiam <3

      Usuń