poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 18 "Odwiedziny mamusi"

[Robert]

 Kiedy się obudziłem, Natalia jeszcze spała. Nie chciałem na razie jej budzić. Musiałem sobie to wszystko na spokojnie przemyśleć w samotności. Zszedłem na dół i zaparzyłem sobie kawy. Odruchowo wsypałem szczyptę kardamonu, jak to zawsze robiła Ania. Przez to organizm się nie zakwasza, czy coś takiego. Usiadłem z kubkiem gorącego napoju w dłoni i zacząłem myśleć. Nie wiedziałem co mam robić. Po tej cudownej nocy to było pewne. Kocham ją. Cholernie ją kocham. Ale nie mogę tak po prostu zostawić Ani. To znaczy, Anię to jeszcze, ale ja mam córkę! Akurat wiem, jak to jest się wychowywać w rodzinie bez ojca. Nie mogłem tego zrobić Julci. Mój ojciec nie miał wpływu na to co się stało, ale ja mam.
 Moje rozmyślania nad sensem życia przerwała Natalia, która zeszła po schodach na dół. W mojej koszulce wyglądała tak seksownie... Ach, muszę przestać o tym myśleć!
 -Hej- powiedziałem i szeroko się uśmiechnąłem. Nie chciałem dać po sobie poznać, że jestem rozdarty.- Kawy?
 -Musimy porozmawiać- odparła.
 -Błagam, nie- jęknąłem. Nienawidziłem, kiedy ktoś mi mówił, że "musimy porozmawiać".
 Westchnęła i mówiła dalej.
 -To co się stało... Nie powinno się stać...
 -Ale czemu?- zapytałem zaskoczony. Wbrew temu co mówił mój mózg, moje serce było bardzo zadowolone z tego co zrobiliśmy.
 -Robert... Ty masz rodzinę, no kurcze, otrząśnij się no! Przespałeś się ze mną, w łóżku, w którym sypiasz ze swoją żoną!- wydarła się.
 -Taki głupi to ja nie jestem... Nie poszliśmy do naszej sypialni- odpowiedziałem i uśmiechnąłem się do niej pocieszająco.
 -Robert... Mi naprawdę na tobie zależy i...
 -Naprawdę?- zapytałem zadowolony.
 -Tak, ale... Jak na przyjacielu. Nic więcej. Zrozum. A to, że kilka razy się całowaliśmy... No wiesz, jak ty działasz na... Ludzi...
 -Plączesz się w zeznaniach skarbie- nie mogłem się powstrzymać, żeby tego nie powiedzieć.
 -Nie mów tak do mnie.
 -A dlaczego? Do przyjaciół chyba można mówić skarbie, nie uważasz?
 -Może i można, ale ty nie możesz i...
 -Dobra... Dobra, zrozumiałem. Może i uważasz to za wielki błąd, ale ja muszę ci coś powiedzieć... To... Może być najtrudniejsza rzecz, jaką powiem, ale... Musisz... Wiedzieć, ja...- i w tym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Westchnąłem zrezygnowany coś pod nosem i poszedłem otworzyć.- Mama!?- krzyknąłem, kiedy przed drzwiami zobaczyłem moją rodzicielkę.- A co ty tutaj robisz?
 -Cześć Robercik!- przytuliła mnie i wycałowała.- A przyjechałam odwiedzić syna, już nie mogę?- spytała.
 -A, nie, no pewnie, wchodź...- wskazałam jej mój salon. Zakląłem pod nosem i poszedłem za moją mamą. Widok, który tam zastałem był taki jak się spodziewałem. Natalka i mama stały i patrzyły na siebie ze zdziwieniem.- Mamo, to jest Natalia, eee... Moja przyjaciółka- przedstawiłem je sobie.
 -Przyjaciółka?- zapytała z powątpiewaniem moja mama.- I spała u ciebie, z powodu...?
 -Nie spała, teraz przyjechała- wypaliłem, zanim pomyślałem.
 -Przyjechała w twojej koszulce?- pytała dalej spod podniesionych brwi.
 -Emm... No dobra, spała tu, ale to nie to o czym myślisz- tłumaczyłem się.
 -To może ja pójdę się przebrać i już pójdę- zaczęła blondynka i poszła do naszej sypialni.
 -Robert, Robert, Robert... Przyznaj się, spałeś z nią- powiedziała mama.
 -Mamo błagam cię... Jesteśmy tylko przyjaciółmi, a wiesz przecież, że Ania jest dla mnie najważniejsza...- jęknąłem.
 -Robercik... Ty mi tu oczu nie mydl, nie urodziłam się wczoraj. A że nie jesteś taki najwierniejszy, to wszyscy co cię znają zdążyli się dawno przekonać.
 Spuściłem wzrok, a na mojej twarzy pojawił się grymas.
 -Ja już pójdę, do widzenia- powiedziała Natalia i skierowała się w stronę drzwi.
 -Czekaj, odprowadzę cię!- krzyknąłem i pobiegłem za nią.- Chcę ci tylko powiedzieć, że ja nie żałuję tego co się stało- wyznałem, kiedy staliśmy już przy drzwiach. Pocałowałem ją w policzek i otworzyłem drzwi.
 -Pa, Robert- szepnęła i wyszła.
 -Odwiozę cię!
 -Nie, dzięki, zamówiłam taksówkę- odparła i wsiadła do samochodu, który właśnie podjechał pod dom. Wróciłem do domu i już się bałem wykładu mojej mamy.
 -A gdzie jest Ania?- spytała krzątając się po kuchni. No pewnie, moja mama dwóch minut nie usiedzi, kiedy wokół jest bałagan.
 -Emmm... Pojechała do swojej mamy...
 -I ty się zabawiasz z jakąś inną dziewczyną, kiedy twoja żona wyjechała!?
 -Mamo, to nie tak... A z resztą jestem przecież dorosły!
 -Na razie zachowujesz się jak gówniarz! To stara matka musi się tobą zająć!- krzyczała.
 Westchnąłem. Chyba nie wiedziałem, co mam już zrobić. Byłem załamany. Wiem, co źle zrobiłem, ale nienawidzę, kiedy ktoś mi prawi kazania. Nawet moja mama. Zapowiadał się bardzo ciekawy dzień.

 [Natalia]

Sama nie wiedziałam co myśleć. Ta noc była cudowna i była spełnieniem moich najskrytszych marzeń... Było tylko jedno "ale". Nie mogłam godzić się na takie coś, on ma żonę. Nie chciałam być "tą drugą". Dlatego go okłamałam i powiedziałam, że zależy mi na nim tylko jako na przyjacielu.
 Byłam rozdarta. Musiałam wybierać pomiędzy moim szczęściem, a szczęściem małego dziecka i Ani. Wybór był niestety prosty. Prędzej wybaczę sobie, że nie postarałam się ułożyć życia tak, jak bym chciała, niż odebranie ojca i męża rodzinie.
 Najprościej byłoby się teraz załamać. Ale od wyjazdu do Polski postanowiłam, że będę bardziej odpowiedzialna i twarda. Jakiś byle Lewandowski nie zniszczy mi życia. Dlaczego ja go w ogóle musiałam spotkać? Dlaczego musiałam go bliżej poznać? Gdyby nie to, dalej żywiłabym do niego jakąś odrazę, jak to każdego piłkarza oprócz Mario. Dalej nienawidziłabym piłki nożnej, którą teraz naprawdę polubiłam.
 -Nati, co ty otwarte drzwi zostawiasz?- zapytała Vanessa, która właśnie weszła do mojego mieszkania.- Co się stało?- chyba już zauważyła moją minę. Ehh...
 -Nic... Takiego- odparłam.
 -Ej, młoda- spojrzała na mnie spod uniesionych brwi.
 -Przespałam się z Lewandowskim- powiedziałam, a ją zamurowało. Patrzyła na mnie z rozdziawioną buzią i wytrzeszczonymi oczami.
 -No brawo! Czyli jesteście razem?- spytała zadowolona.
 -Chyba żartujesz- prychnęłam.
 -Ale niby dlaczego nie? Przecież ty go kochasz, on ciebie też...
 -Że niby on mnie kocha!?- krzyknęłam.
 -No a nie? Ja ci mówię, jako osoba postronna, przecież widzę, jak on na ciebie patrzy i... Fajnie, że nie zaprzeczyłaś, że ty go kochasz- uśmiechnęła się promiennie.
 -Oj Van... Gdyby to było takie proste... On ma rodzinę...
 -Przestań już wyjeżdżać z tą rodziną! Cały czas rodzina i rodzina! On nie kocha Anki, chyba lepiej, żeby był szczęśliwy, nie?
 Westchnęłam. Na szczęście nie musiałam odpowiedzieć, bo dostałam SMS-a, którego szybko przeczytałam.
 Mogę do ciebie wpaść za godzinę? Chciałbym pogadać na spokojnie, a u mnie jest moja mama, więc -,- :)?
 Okej, pewnie- odpisałam.
 -Vaneska, nie gniewaj się, ale musisz wyjść. Robert tu będzie za godzinkę- oznajmiłam mojej przyjaciółce i uśmiechnęłam się szeroko, żeby ją udobruchać.
 -Tylko się zabezpieczcie- powiedziała wychodząc. Wywróciłam oczami i nawet tego nie skomentowałam.
 Czekałam w pustym mieszkaniu, aż pojawi się Lewandowski. Po kilkunastu minutach zapukał do moich drzwi. Oczywiście trudno mu zadzwonić dzwonkiem. Zastanawiam się, czy on go w ogóle kiedyś zauważył.
 -Hej- powiedziałam, kiedy otworzyłam mu drzwi. Lewy nie czekając na pozwolenie władował mi się do domu i usiadł na mojej kanapie, po czym jeszcze raz wstał i udał się do mojej kuchni. Zaciekawiona poszłam za nim. Nalewał sobie wódki do szklanki i wypił ją jednym duszkiem.- Ty nie przesadzasz ostatnio Lewusku z tym alkoholem?- zapytałam spod uniesionych brwi.
 -Nie, to tylko tak...- odparł. Usiadł przy stole i oparł się na ramieniu.- Wiesz, że musimy porozmawiać?
 -No chyba po to tu przyszedłeś.
 -No tak... E... Chciałem powiedzieć, że cieszę się, że to się stało. Prędzej czy później musiało do tego dojść i...
 -Robert... To się nie powinno nigdy stać!
 -Ale dlaczego? Nie możemy być szczęśliwi? Mam nieudany związek, a przecież było nam... Dobrze, co nie?
 -No tak, ale- uśmiechnął się z satysfakcją, a ja się zarumieniłam. Muszę to teraz skończyć, bo zaraz znowu mnie zaciągnie do łóżka, a ja się obawiam, że nie będę się opierać.- Lewy zrozum! Zależy mi na tobie, ale jak na przyjacielu! Jesteś dobry w łóżku, ale to nie znaczy, że możesz wykorzystywać mnie i okłamywać swoją żonę! My... To się musi skończyć. Jeśli nie umiesz mnie traktować jak przyjaciółki, to chyba nie powinniśmy się już spotykać, bo to zaszło stanowczo za daleko.
 Patrzyłam na Roberta, który z bólem wpatrywał się we mnie. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Upadłam...

 Obudziłam się leżąc na swoim łóżku. Obok mnie siedział Lewandowski, który trzymał mnie za rękę i patrzył na moją twarz. Uśmiechnął się, widząc, że otworzyłam oczy.
 -Boże Święty... Jak się cieszę- powiedział i mocno mnie przytulił.
 -Co się stało?- spytałam zaspanym głosem.
 -Zemdlałaś... To pewnie ze stresu, albo...- ściszył głos.- Czy to możliwe, że możesz być ze mną w ciąży?
 Moje serce prawie stanęło. Strasznie się przestraszyłam. No niby możliwe, nie zabezpieczyliśmy się, nikt wtedy o tym nie myślał... Niby biorę tabletki, ale to nigdy nie jest stuprocentowe zabezpieczenie.
 -Nie... Chyba nie- odparłam słabym głosem. Robert ukrył twarz w dłoniach.
 -Powinnaś pójść do lekarza. Najlepiej jutro- stwierdził.
 -Oj Robert, na pewno to nie jest to...
 -No jak nie to, to musimy chyba się dowiedzieć, dlaczego zemdlałaś!- nalegał.
 -Sam mówiłeś, że to stres...
 -Ale chcę mieć pewność!
 Westchnęłam. Nagle przypomniał mi się ważny szczegół naszej porannej rozmowy. Chciałam się go o to zapytać od razu jak przyszedł, ale rozmowa inaczej się potoczyła, więc o tym zapomniałam.
 -Co ty mi rano chciałeś powiedzieć?- spytałam i zbiłam go z tropu. Spojrzał na mnie pytająco.- No wtedy, co chciałeś powiedzieć, że to może być najtrudniejsza rzecz, jaką powiesz...
 -Hm? Nie wiem... Nie pamiętam. To co, jak wyjdziesz od lekarza to do mnie zadzwonisz?- szybko zmienił temat. Czyli coś musiało być na rzeczy. Postanowiłam go dzisiaj nie męczyć. Dopytam go może jutro.
  -Yhym. Masz rację, to pewnie  nic ważnego.

 [Robert]

 Tsa, nic ważnego. Chciałem jej wtedy powiedzieć, że ją kocham i chciałem jej to powiedzieć też teraz, ale kiedy już nas skreśliła, nie chciałem robić z siebie idioty. Teraz i tak miałem ważniejsze sprawy. Natalia może być ze mną w ciąży. Ja wiedziałem, że jeśli przez chwilę będę szczęśliwy, to zawsze musi się coś spieprzyć! A poza tym bałem się o nią. Bo jeśli nie ciąża, to co? Może rzeczywiście stres, albo przemęczenie, ale to by było za łatwe. W moim życiu nic nigdy nie jest takie proste, więc i teraz pewnie los mnie nie oszczędzi.
 Wróciłem do domu i zastałem moją mamę rozmawiającą przez telefon. Nie zauważyła mnie i kontynuowała rozmowę.
 -Bardzo dobrze kochana, że mnie tu przysłałaś. Miałaś rację, Roberta z tą dziewczyną coś łączy... Widziałam ją dzisiaj rano u niego. Wracaj szybko Aniu, bo ja go dwadzieścia cztery godziny na dobę pilnować nie mogę- powiedziała i się rozłączyła. Byłem w szoku. Czyli przyjechała tu po to, żeby mnie szpiegować? Już nikomu z mojej rodziny nie mogę ufać. Byłem w beznadziejnej sytuacji. Za dużo problemów, jak na jeden raz.
_______________________________________
No hej ;3 Macie tu taki tam rozdział, który jest według mnie straszny O,o Liczę na komentarze moi kochani ;*Nie rozpisuję się, bo nie mam za bardzo weny do komunikowania się z ludźmi, jestem zmęczona, dopiero wstałam ;D Buziaki i do następnego ;****

14 komentarzy:

  1. Dopiero znalazłam Twojego bloga i muszę powiedzieć, że jest boski!
    Jestem ciekawa czy Natalia jest z nim w ciąży i co będzie dalej, Czekam na kolejny! Pozdrawiam i zapraszam do mnie! ;*
    http://robert-eliza-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki dzięki dzięki ;* Oczywiście w wolnej chwili zajrzę :D

      Usuń
  2. Eee tam,przesadzasz jest ok.
    Nadrobiłam zaległości ..
    A tymczasem zapraszam Cię do mnie, w końcu nowa notka po dwu miesięcznej przerwie :)
    www.opowiadanie-lewa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. W CIĄŻY?!! To by dopiero się pokomplikowało. A Anka jaka wredna! Boosz no żeby go sprawdzać Jezuu. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anka go kocha i z tej miłości jest zdolna do różnych rzeczy ;/ Dziękuję, pozdrawiam <3

      Usuń
  4. No to się porobiło... Osobiście uważam, że jeśli on nie kocha Anki to powinien sobie ułożyć życie z Natalią. A ona jest głupia, że tak to na wstępie skreśla... Mam nadzieję, że w końcu im się ułoży :)
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam,
    Ruda! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam nadzieję, że w końcu im się ułoży :D XDDD
      Pozdrawiam ;***

      Usuń
  5. HEJKA SKARBIE ! :*
    Mam nadzieję, że ciocia Maja poprawi ci humor swoim wypasionym komentarzem :))Znajdzie się w nim miejsce na moje przemyślenia odnośnie całego bloga ! :))
    Zacznę skromnie... Od rozdziału :D
    Myszko! Nie pisz głupot, że rozdział jest straszny, czy coś w tym rodzaju, ponieważ ja każdy twój rozdział połykam w całości i jeszcze jestem głodna :D
    Hmmm.. Lewy to rzeczywiście ma skomplikowane życie :) A teraz ! :O Jeżeli Natalia będzie w ciąży... Nie chce myśleć co się w tedy wydarzy :/ Dla niego to będzie definitywny koniec pewnej części.. Zamknięcie się książki w połowie lektury! Masakra! To się pokomplikowało!
    Natalia jest mądra dziewczynką, ale nad wszystkim powinna się zastanawiać przed a nie po :/ Skoro już się z nim przespała, to znaczy, że go kocha, prawda?? Taka osoba jak ona raczej nie idzie do łóżka z przypadkowym mężczyzną :)) Znaczy.. Tak mi się wydaje!
    Z jednej strony dobrze, że mama Roberta pojawiła się u jego progu,ale z drugiej?? Przyjechała na życzenie jego żony, więc... Hmmmm....
    Jeżeli chodzi o moje ogólne przemyślenia na temat całego bloga :) Jedyne do czego się mogę przyczepić to, to, że jest cholernie uzależniający ! :))) Robert ma przerypane od samego początku... ale teraz będzie żył z poczuciem winy... Mógł zrobić inaczej. PO CO SIĘ ŻENIŁ!??? Palant jeden !
    Może i nie powinnam tego pisać ( bo w sumie, gdyby taki stanął przede mną, bez koszulki, to nie zastanawiałabym się nad konsekwencjami xD ), ale powiesiłabym go za jaja, za to co zrobił Ani! Za to co zrobił i kiedyś tam robił!
    Hheheheh....
    Przepraszam za tak chaotyczny komentarz, ale inaczej nie umiałam tego napisać :))
    Dziękuję za uwagę i do następnego! :***
    Buziole :*** KC! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejejej dziękuję Ci za taki cudny komentarz <3 Ciocia Maja zawsze poprawia mi humor :** Nigdy nawet nie myśl, żeby mnie przepraszać za komentarz, nawet jak chaotyczny, to i tak jest świetny i zawsze sprawia mi ogromną przyjemność <3 Kocham Twoje komentarze, no po prostu kocham *___*
      Dziękuję Ci :*********
      Buziaki <333

      Usuń
  6. Kochana! ♥
    Może zacznę powoli :P
    Daawno mnie tu nie było, ale nadrobiłam wszystko! :D
    Jestem teraz tutaj i przeczytałam ten cudowny rozdział i stwierdzam, że uwielbiam Twojego bloga, i że czekam na następny rozdział. Piszesz bardzo ciekawie, ale załamałam się trochę na ostatnich zdaniach. Ohh, dlaczego Jego matka jest za Anią?! Ja bardziej chciałabym, żeby była za Talą. A jeśli chodzi o Talę, to chcę żeby wreszcie była szczęśliwa z Lewuskiem! Słodka parka by z nich była! :D
    Czekam na następny rozdział! :D
    P.S. W wolnej chwili zapraszam do siebie : http://smierc-to-poczatek-czegos-niezwyklego.blogspot.com/ :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za opinię kochana >D :D Do następnego, buziaki ;***

      Usuń
  7. AAAA!! O Jezu! Natalia w ciąży?! Nie możliwe... Przecież, ach... Mam nadzieje, że to tylko stres i przemęczenie. Naprawdę, Lewy nie jest gotowy na ojcostwo sam to przyznał po doświadczeniu z Anką i Julią. Niech się jeszcze młodzi wybawią, wyszaleją! Mam nadzieje, że ten romans dłużej się pociągnie, bo jest on mega intrygujący! No a mama Roberta?! Serio!? Myślałam, że może ona jest w porządku ale się chyba przeliczyłam, serio! Nie mogę się doczekać kolejnego! Buziaki kochana i zapraszam do mnie ;* ŚCISKAM! ♥
    http://zakochana-na-zaboj-w-robercie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana ;* Właśnie jestem na etapie czytania 10 rozdziału u Ciebie i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba <3
      Buziaki ;**

      Usuń